Reklama

Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało się przesunąć termin egzaminu ósmoklasisty z maja na kwiecień. Zmiana ma wejść w życie w roku szkolnym 2026/2027. Oficjalny powód brzmi dość racjonalnie: ma to usprawnić proces ogłaszania wyników, które – jak tłumaczy MEN – będą znane już w połowie czerwca. W praktyce oznacza to, że komisje egzaminacyjne zyskają więcej czasu na weryfikację punktów i przygotowanie rekrutacji do szkół średnich.

Co dokładnie zmienia MEN w kalendarzu roku szkolnego?

Z perspektywy rodzica wygląda to jednak inaczej. Pamiętam, że gdy córka znajomych pisała egzamin w maju, każda chwila nauki przed nim była na wagę złota. Teraz uczniowie będą mieć o cały miesiąc mniej na powtórki. W dodatku rok szkolny w ósmej klasie skróci się niemal o dwa miesiące, bo już po świętach wielkanocnych nauka praktycznie się skończy.

„Jeśli odejmiemy przerwę wiosenną i ferie, dzieci będą się uczyć tylko pół roku” – zauważa Dorota Kuchta, dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 w Legionowie cytowana przez Radio Zet.

Rodzice martwią się o dzieci, nauczyciele o program

Większość nauczycieli, z którymi rozmawiałam, nie ukrywa rozczarowania. Ich zdaniem nowy kalendarz to ogromne wyzwanie organizacyjne. Materiału nikt nie skrócił, lista lektur pozostała taka sama, a czasu będzie drastycznie mniej. „Tracimy miesiąc nauki, a podstawa programowa nie znika. To my będziemy musieli ją zmieścić w krótszym czasie, kosztem dzieci” – mówi jedna z nauczycielek języka polskiego z warszawskiej podstawówki.

Rodzice z kolei martwią się, że tempo nauki będzie zbyt szybkie, a stres dzieci – jeszcze większy. „To nie tylko przesunięcie daty egzaminu, ale realne skrócenie okresu przygotowań. Dzieci i tak są przeładowane, a teraz będą się uczyć jeszcze bardziej intensywnie” – tłumaczy pani Anna, mama ósmoklasisty z Krakowa.

Trudno się z tym nie zgodzić. Dla wielu uczniów końcówka roku szkolnego to czas, w którym wreszcie łapią rytm, nadrabiają zaległości i dojrzewają emocjonalnie do egzaminu. Przeniesienie testu na kwiecień zabiera im tę szansę. Po egzaminie – co przyznają sami nauczyciele – dzieci i tak nie będą już wracały do systematycznej nauki. „W maju i czerwcu będzie laba” – podsumowuje z goryczą jedna z dyrektorek szkół.

egzamin ósmoklasisty w kwietniu
Nauczyciele obawiają się, że do kwietnia nie zdążą przerobić całego materiału, fot. AdobeStock/Monkey Business

Jak przygotować dziecko do wcześniejszego egzaminu – poradnik dla rodziców

Jako mama wiem, że takich decyzji nie cofniemy, ale możemy się do nich przygotować. Oto kilka rzeczy, które – moim zdaniem – warto zrobić, żeby nasze dzieci przeszły przez ten skrócony rok spokojniej:

  1. Wcześniejsze planowanie powtórek. Zamiast czekać na wiosnę, warto już od jesieni wdrożyć rytm powtórek – po kilka tematów tygodniowo. Dzięki temu dziecko nie poczuje presji, gdy w marcu okaże się, że do egzaminu zostały dwa tygodnie.
  2. Rozmowa o emocjach. Ósmoklasiści to jeszcze dzieci, ale z ogromnym bagażem oczekiwań. Dobrze jest im tłumaczyć, że wynik egzaminu to nie wyrok, tylko jeden z etapów.
  3. Realne wsparcie w nauce. Czasem lepiej usiąść wspólnie i pomóc z trudnym zadaniem niż odsyłać do korepetytora.
  4. Nauka odpoczynku. Skoro rok szkolny będzie krótszy, zadbajmy, by nie był też bardziej stresujący. Dziecko musi mieć przestrzeń na sen, sport i oderwanie od ekranów.

Warto też pamiętać, że wcześniejsze egzaminy mogą oznaczać wcześniejsze rekrutacje i – paradoksalnie – wcześniejsze wakacje. To dobra okazja, by pomyśleć o wspólnym wyjeździe jeszcze przed sezonem. Może to jedyny plus tej zmiany.

Co dalej w terminem egzaminu ósmoklasisty?

Nie wiadomo jeszcze, czy zmiana daty egzaminu ósmoklasisty okaże się trwała. Ministerstwo tłumaczy, że to „ułatwienie logistyczne”, ale rodzice i pedagodzy obawiają się, że efekty będą odczuwalne latami. Skrócony czas nauki to nie tylko mniej lekcji, lecz także mniej czasu na dojrzewanie emocjonalne i społeczny rozwój dzieci. Być może za rok, kiedy pierwsze dzieci napiszą egzamin w kwietniu, przekonamy się, czy to rozwiązanie faktycznie pomaga systemowi, czy raczej mu szkodzi.

Zobacz też: Na korepetycje wydaję 500 zł miesięcznie, a córka ciągle ma same tróje. Co robię nie tak?

Reklama
Reklama
Reklama