MEN: trzeba będzie płacić za szkołę nawet 1000 zł miesięcznie. Rodzice wściekli
Decyzja MEN sprawiła, że wiele szkół wprowadza miesięczne opłaty sięgające nawet 1000 zł, co budzi zrozumiały sprzeciw i niepokój wśród rodzin. Rodzice są w szoku – nie wiedzą, jak zepną wydatki na edukację dzieci.

Przez długi czas edukacja domowa w Polsce była dostępna bezpłatnie – rodzice nie płacili czesnego, a szkoły otrzymywały finansowanie z subwencji oświatowej. Dzięki temu dzieci mogły być formalnie przypisane do placówki, zdawać egzaminy i otrzymywać świadectwa, a rodziny czuły się wspierane, a nie karane za swój wybór.
Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało o zmianach w finansowaniu placówek, które od 2026 roku odczują wszyscy rodzice edukujący dzieci w domu.
MEN wprowadza nowy próg liczby uczniów, do którego szkoła otrzymuje pełne wsparcie finansowe. Po jego przekroczeniu dotacje drastycznie maleją. W praktyce oznacza to, że szkoły edukacji domowej nie są już w stanie utrzymać się wyłącznie z państwowych środków, więc coraz częściej sięgają po rozwiązanie, które do tej pory było wyjątkiem − miesięczne opłaty.
Nawet 1000 zł miesięcznie za edukację domową
Gdy usłyszałam o pierwszych szkołach, które zdecydowały się na pobieranie opłat, potraktowałam to jak pojedynczy przypadek. Niestety, szybko okazało się, że to dopiero początek.
Zespół Prywatnych Szkół imienia Zofii i Jędrzeja Moraczewskich zapowiedział wprowadzenie czesnego w wysokości aż 1000 zł miesięcznie dla licealistów oraz uczniów klas VII i VIII. Fundacja Królowej Świętej Jadwigi ustaliła opłatę na poziomie 250 zł miesięcznie. Składki mają zacząć obowiązywać od stycznia 2026 roku we wszystkich klasach szkoły podstawowej i liceum, z wyjątkiem zerówki.
Rodzice nie kryją frustracji. Wielu z nich wybrało edukację domową właśnie dlatego, że była dostępna niezależnie od sytuacji finansowej. W komentarzach w mediach społecznościowych pojawiają się głosy oburzenia: „Miało być równo dla wszystkich, a teraz edukacja domowa stanie się luksusem dla bogatych”, „Nie stać nas na dodatkowy tysiąc miesięcznie, a szkoła rejonowa nie jest dla naszego dziecka rozwiązaniem”.
Trudno się dziwić − dla rodziny z dwójką lub trójką dzieci to może być wydatek przekraczający wysokość miesięcznego czynszu.
Nie wszystkie szkoły poszły jednak w tym samym kierunku. Jedna z najpopularniejszych placówek edukacji domowej w Polsce – Szkoła w Chmurze – postawiła na dobrowolne składki. To jednak rozwiązanie, które może nie przetrwać długo, jeśli nowe zasady finansowania zostaną utrzymane bez żadnych korekt.

Jak przygotować się na zmiany w edukacji domowej – poradnik dla rodziców
Wielu rodziców już teraz zaczyna planować, jak poradzić sobie z nadchodzącymi zmianami. Sama wiem, że im wcześniej zaczniemy działać, tym łatwiej będzie uniknąć nerwowych decyzji w ostatniej chwili. Oto kilka praktycznych kroków, które warto rozważyć:
1. Sprawdź dokładnie regulamin swojej szkoły.
Niektóre placówki wprowadzą opłaty stopniowo, inne mogą mieć różne stawki dla poszczególnych etapów edukacji. Lepiej poznać szczegóły z wyprzedzeniem niż dać się zaskoczyć w styczniu 2026.
2. Porównaj oferty różnych szkół edukacji domowej.
Wbrew pozorom wybór jest coraz większy, a nie każda szkoła będzie pobierać maksymalne opłaty. Warto sprawdzić, jakie wsparcie oferują w ramach czesnego − czasem wyższa opłata idzie w parze z realną pomocą dydaktyczną.
3. Rozważ edukację hybrydową lub wsparcie społeczności lokalnej.
Coraz więcej rodzin decyduje się na wspólne organizowanie zajęć, korepetycji i warsztatów. Współpraca z innymi rodzicami może znacznie obniżyć koszty, a dzieci zyskują możliwość nauki w małych grupach.
4. Uwzględnij koszty w budżecie domowym z wyprzedzeniem.
Jeśli wiesz, że od 2026 roku będziesz płacić np. 250 lub 500 zł miesięcznie, możesz zacząć odkładać niewielkie kwoty już teraz. Dla wielu rodzin to jedyny sposób, żeby uniknąć szoku finansowego.
Decyzja MEN wywołała burzę i trudno się dziwić. Edukacja domowa przestała być niszowym wyborem i stała się realną alternatywą dla tysięcy rodzin. Teraz część z nich będzie musiała ponownie przemyśleć swoją sytuację − nie z powodów wychowawczych, lecz czysto finansowych. Dla niektórych oznacza to rezygnację z marzeń o indywidualnym podejściu do nauki, dla innych – konieczność zmiany szkoły albo stylu życia. Jedno jest pewne: ten temat będzie budził emocje jeszcze długo.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Wprost
Zobacz też: Tak Kościół wchodzi z buciorami do szkoły. W piątek na obiad ryba, a moje dziecko nie jest ochrzczone