Reklama

Dzieciństwo w PRL-u było inne. Mniej kolorowe, mniej plastikowe, mniej głośne. Ale też (w oczach wielu dzisiejszych rodziców) znacznie bardziej autentyczne. Zabawki były proste, tanie, a mimo to bawiły lepiej niż niejeden gadżet z TikToka. W dodatku uruchamiały wyobraźnię, ruch i kreatywność.

Reklama

Dziś, w świecie przesyconym bodźcami, wielu z nas z sentymentem wspomina skaczące pchełki, bączki, grające jojo czy planszówki z kiosku Ruchu.

Zabawki, które były hitem PRL

Nie chodzi o to, żeby demonizować nowoczesność. Ale może warto przypomnieć sobie (i naszym dzieciom), że dobra zabawa nie musi kosztować 300 zł ani mieć miliona wyświetleń.

1. Skaczące pchełki i kapsle: sport narodowy podwórek

Te niepozorne plastikowe dyski miały moc większą niż niejeden tablet. Wystarczyło kilka pchełek i plansza narysowana kredą, by dzieciaki z całego bloku gromadziły się na chodniku i walczyły o tytuł mistrza celności. Kapsle z kolei służyły do emocjonujących wyścigów na piasku – każde dziecko miało swój „bolid”, często podpisany lub ozdobiony flagą.

Grało się długo. Bez pośpiechu. Bez aplikacji. Czasem tylko z przerwą na kanapkę z żółtym serem.

2. Kto pamięta bączka, ten wie, czym jest hipnoza

Żelazny bączek z PRL-u kręcił się w nieskończoność, hipnotyzując wirującymi kolorami i charakterystycznym buczeniem. Dla dzisiejszych dzieci może wydawać się „nudny” – do czasu, aż same spróbują. Bo w tej prostocie było coś magicznego. Coś, co zatrzymywało czas.

Bączek nie potrzebował aktualizacji oprogramowania ani ładowarki. Wystarczyła siła rąk i odrobina ciekawości.

3. Guma do skakania, gra w klasy, zośka – ruch zamiast scrollowania

W PRL-owskich blokowiskach nie było trampolin ani parków linowych, ale dzieci nie siedziały w domu. Skakało się w gumę, grało w klasy, odbijało piłkę w dwa ognie. A kto miał więcej zręczności – wyciągał z kieszeni zośkę, czyli uszytą z materiału kulkę wypełnioną grochem albo ryżem.

Nie było trenerów personalnych dla dzieci ani aplikacji fitness. A jednak nikt nie narzekał na brak ruchu.

4. Magnetofon z bajką i książeczka z obrazkami

Zestaw obowiązkowy: kaseta z „Plastusiowym pamiętnikiem”, „Misiem Uszatkiem” albo „Panem Kleksem” i książeczka z ilustracjami. Dziecko siadało, słuchało, oglądało obrazki i… uruchamiało wyobraźnię. To nie były bajki podane na tacy – tu trzeba było wyobrazić sobie, jak wygląda ta czarodziejska kraina, o której opowiada narrator.

Dziś, gdy YouTube „sugeruje kolejne filmy”, coraz trudniej o ciszę i skupienie. A jednak kasety z bajkami wracają – niektóre wydawnictwa znów nagrywają klasyczne opowieści, tym razem w formacie MP3.

5. Planszówki za 20 zł i teatr z papierowych kukiełek

Dawniej planszówki były drukowane na cienkiej tekturze, a pionki trzeba było wycinać samodzielnie. Ale emocje? Takie same jak dziś. „Chińczyk”, „Grzybobranie” czy „Zgadnij, kto to?” łączyły rodziny przy stole – bez potrzeby wylogowania się z Netflixa.

W domowym teatrzyku występowały wycięte z gazet kukiełki, a kurtyna była zrobiona z firanki. Dzieci nie miały kanałów na TikToku, ale miały widownię złożoną z misiów, lalek i wzruszonych rodziców.

Dlaczego warto sięgnąć po PRL-owe inspiracje dziś?

Po pierwsze: cena. W dobie inflacji i ogromnych wydatków szkolnych zabawki retro są po prostu tańsze. Ale to nie wszystko. Proste zabawki rozwijają wyobraźnię, uczą cierpliwości, koordynacji, współpracy. I są o wiele mniej uzależniające niż gadżety z TikToka.

Co ciekawe – wiele firm znów produkuje zabawki retro. Skaczące pchełki, kapsle, bączki – wszystko to można kupić online lub w małych księgarniach dziecięcych. A coraz więcej rodziców wybiera je świadomie. Nie z sentymentu. Z rozsądku.

Zamiast nowego gadżetu – trochę starego dzieciństwa

Nie chodzi o to, żeby całkowicie rezygnować z technologii. Ale może warto raz na jakiś czas… wyjąć z szuflady bączka, rozłożyć gumę do skakania, narysować kredą tor dla kapsli. I przypomnieć sobie (i dziecku), że dobra zabawa nie musi być droga, głośna ani sponsorowana przez algorytm.

Czasem wystarczy kawałek podłogi, trochę wyobraźni i... wspomnienie z dzieciństwa.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama