Reklama

Wielu ludzi myśli, że w przedszkolu głównie bawimy się z dziećmi. Tymczasem to ogromna odpowiedzialność. Maluchy trzeba wszystkiego nauczyć od zera – jak trzymać łyżkę, jak zapiąć kurtkę, jak poprosić o pomoc. Codziennie jesteśmy dla nich nauczycielkami, psycholożkami, pielęgniarkami i czasem nawet mamami.

Praca w przedszkolu to nie tylko zabawa

Zdarza się, że dziecko przychodzi zapłakane, bo mama musiała wyjść do pracy. Trzeba je wtedy przytulić, pocieszyć, nauczyć, że świat jest bezpieczny. To nie jest praca, którą można „odrobić” – tu każda emocja się liczy.

Tak, dbamy też o podstawową higienę i często w przedszkolu zmieniamy dzieciom pieluchy, czego wielu rodziców wręcz od nas wymaga.

Mimo to nasze wynagrodzenie jest żenująco niskie. Czasem aż chce mi się płakać. Za godzinę pracy w przedszkolu dostaję około 67 zł brutto. Dla porównania – nauczyciel w szkole zarabia około 81 zł brutto za godzinę. Różnica może wydawać się niewielka, ale dla mnie to niebo a ziemia. Przy pensum 22 godzin tygodniowo i ogromie obowiązków ta nierówność boli podwójnie.

Praca w przedszkolu: z miłości do dzieci, nie dla pieniędzy

Nie zostajemy w przedszkolu dla pieniędzy, tylko z miłości do dzieci. Każdego dnia poświęcam im nie tylko czas, ale i serce. Robię materiały, dekoracje, przygotowuję zajęcia. Myślicie, że kiedy to robię? Oczywiście po godzinach. Często z własnych pieniędzy kupuję farby, plastelinę czy kredki. Bo chcę, żeby miały piękne dzieciństwo, żeby czuły się bezpiecznie i radośnie.

Ale coraz częściej myślę, że ta pasja przestaje wystarczać. Kiedy po opłaceniu rachunków zostaje mi niewiele, muszę brać nadgodziny. Wtedy wracam do domu wykończona, a mimo to wciąż się martwię, jak związać koniec z końcem. Czasem śmiejemy się z koleżankami, że żyjemy „od pierwszego do pierwszego”, ale to śmiech przez łzy. Wiemy, że nasza praca jest potrzebna, ale czujemy się niedoceniane i zostawione same sobie.

nauczycielka w przedszkolu
Nauczycielka przedszkolna tłumaczy, że nie pracuje w przedszkolu dla pieniędzy, tylko z miłości do dzieci, fot. AdobeStock/Krakenimages.com

Nauczycielka przedszkolna: „Coraz więcej z nas odchodzi”

Nie dziwię się, że wiele nauczycielek z przedszkoli odchodzi do szkół. Tam zarobki są wyższe, a obowiązki – choć trudne – jednak inne. W przedszkolu dziecko trzeba nauczyć wszystkiego od podstaw, a przy tym zachować anielską cierpliwość. To ogromna odpowiedzialność, bo pracujemy z najmłodszymi, którzy dopiero poznają świat. A mimo to wciąż jesteśmy traktowane jak te „mniej ważne nauczycielki”. Mam dość kpin i podważania naszego autorytetu.

Nie chcę rezygnować z pracy, bo dzieci dają mi sens i radość. Ale czuję, że dłużej tak się nie da. Chciałabym, żeby ktoś wreszcie zrozumiał, że praca w przedszkolu nie jest łatwiejsza od tej w szkole. Wręcz przeciwnie – to codzienna walka o uwagę, bezpieczeństwo i rozwój najmłodszych.

Piszę ten list z nadzieją, że ktoś nas wreszcie usłyszy. Bo bez nas, nauczycielek przedszkolnych, dzieci nie miałyby podstaw do dalszej nauki. Wszystko zaczyna się właśnie tutaj – w przedszkolu. Spędzamy z waszymi dziećmi po kilka godzin, dzień w dzień. Pora przestać drwić sobie z naszej pracy i z naszych pieniędzy.

Lucyna


Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz też: Do pań w przedszkolu: nie mam zamiaru odbierać dziecka z mokrą pieluchą, wymagam zaangażowania

Reklama
Reklama
Reklama