Nie puszczę dziecka z dziadkami na Marsz Niepodległości. Wszyscy wiedzą, co tam się wyprawia
Nie jestem przeciwna patriotyzmowi, ale nie zgodzę się, żeby moje dziecko oglądało nienawiść w biało-czerwonych barwach. Widziałam nieraz w telewizji, co dzieje się na Marszach Niepodległości – i nie mam zamiaru pozwolić, żeby ośmiolatek w tym uczestniczył.

Moi rodzice, czyli dziadkowie mojego syna, od kilku dni powtarzają, że 11 listopada to święto, które trzeba obchodzić z dumą. Że młody powinien wiedzieć, czym jest patriotyzm i jak ważna jest wolność.
Dziadkowie chcą dobrze, ale nie rozumieją
Nie mam nic przeciwko temu. Uczę go szacunku do historii, rozmawiamy o polskich symbolach, o przodkach, o tym, jak wiele zawdzięczamy ludziom, którzy walczyli za kraj. Ale Marsz Niepodległości to nie jest miejsce dla dziecka.
Niech mi nikt nie wmawia, że to rodzinne wydarzenie. Każdego roku w telewizji widać to samo – przekleństwa, wyzwiska, agresję. Ludzie z racami krzyczący hasła, których dziecko nie powinno słyszeć. I chociaż wiem, że nie wszyscy tam tacy są, to nie zamierzam ryzykować. Mój syn ma osiem lat. Jeszcze nie rozumie, dlaczego ludzie potrafią się nienawidzić pod tymi samymi flagami, które mają nas łączyć.
Marsz Niepodległości: nie chcę, żeby syn się bał
Kiedyś, w czasie jednego z marszów, oglądaliśmy transmisję w domu. Pamiętam, jak zapytał: „Mamo, dlaczego oni się biją, skoro to święto?”. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Bo jak wytłumaczyć dziecku, że dorosłym pomyliło się świętowanie z pokazem siły? Jak wytłumaczyć, że krzyk i nienawiść mają coś wspólnego z miłością do ojczyzny?
Nie chcę, żeby mój syn myślał, że patriotyzm to walka na pięści i wulgaryzmy. Chcę, żeby czuł dumę, kiedy widzi biało-czerwoną flagę, a nie strach. Dlatego wolę, żebyśmy tego dnia poszli razem na spacer, zapalili znicz pod pomnikiem, obejrzeli film o historii Polski, niż żeby wracał do domu przestraszony i zdezorientowany.

Patriotyzm zaczyna się w domu
Rodzice mówią, że przesadzam. Że jestem przewrażliwiona, że „kiedyś też bywało ostro, ale to część ducha narodu”. Może mają rację – czasy się zmieniły, a oni wciąż wierzą w dawne symbole. Ale dla mnie patriotyzm to nie krzyk, tylko szacunek. Nie transparenty, tylko rozmowy. Nie tłum, tylko pamięć i empatia.
Wolę, żeby mój syn kojarzył 11 listopada z uśmiechem, z rodziną, z historią opowiedzianą spokojnie. Nie z hałasem, przekleństwami i strachem. Dla mnie to właśnie jest wychowanie w duchu miłości do kraju – pokazać, że Polska to coś więcej niż marsz. To ludzie, którzy potrafią być razem mimo różnic.
Nie wiem, czy dziadkowie to zrozumieją. Może się obrażą, może powiedzą, że odbieram wnukowi ważne doświadczenie. Ale jako matka mam jedno zadanie – chronić swoje dziecko. I jeśli mam wybierać między „patriotycznym obowiązkiem” a jego spokojem, wybiorę to drugie. Nie chcę, żeby dorastał w przekonaniu, że miłość do Polski musi iść w parze z nienawiścią do innych.
Ela
Od Redakcji:
Każdy rodzic ma prawo decydować, w jaki sposób pokazuje dziecku patriotyzm i historię. Rozumiemy obawy autorki – Marsz Niepodległości budzi emocje i nie zawsze ma rodzinny charakter. Zachęcamy, by tego dnia rozmawiać z dziećmi o Polsce w sposób spokojny i bezpieczny, dostosowany do ich wieku i wrażliwości.
Zobacz też: 5 oznak, że twoje dziecko czuje się z tobą bezpieczne. Za nr 2 możesz sobie pogratulować