Nie wszyscy nauczyciele dostają prezenty. „Kupiłam bombonierkę, żeby nie było jej przykro”
W naszej szkole nie ma zwyczaju obdarowywania nauczycieli z okazji Dnia Edukacji. Ale patrząc na panią od polskiego, nie mogłam przejść obojętnie – kupiłam jej bombonierkę, choć nie wiedziałam, czy wypada.

Piszę ten list, bo chciałabym się podzielić czymś, co od kilku dni nie daje mi spokoju. Moja córka chodzi do piątej klasy. W naszej szkole nie ma zwyczaju kupowania prezentów z okazji Dnia Nauczyciela. Nikt nie zbiera składki, nikt nie wspomina o kwiatach, nawet dzieci o tym nie rozmawiają. I może to dobrze − mniej presji, mniej porównań, mniej wydatków.
Nikt nie pomyślał o nauczycielce
Ale Dzień Nauczyciela to w końcu szczególne święto, a pani od polskiego tyle razy pomagała mojej Jadzi z materiałem i okazywała jej serce. Wiem, że w poprzednich latach inni nauczyciele dostawali laurki, kwiatki, jakieś drobiazgi. A ona – nic. Pomyślałam, że to przecież człowiek, który poświęca dzieciom swój czas, cierpliwość i serce. Może nie jest najpopularniejsza, może wymaga, może nie mówi słodkich słówek, ale uczy. I to dobrze.
Czy wypada samemu dawać prezent nauczycielowi?
Zastanawiałam się długo, czy kupić coś sama, bez składki, bez porozumienia z innymi rodzicami. Bałam się, że wyjdzie to niezręcznie. Że inni pomyślą, że się wychylam albo próbuję się przypodobać. Ale potem pomyślałam, że jeśli będę się tak zastanawiać, to w końcu nic nie zrobię.
Kupiłam więc małą bombonierkę. Zwykłą, ale ładną. Poprosiłam córkę, żeby przekazała ją nauczycielce po lekcjach, z prostym „dziękuję za wszystko”. Córka wróciła do domu uśmiechnięta. Powiedziała, że pani się wzruszyła i zapytała, czy to od całej klasy. Kiedy usłyszała, że tylko od niej, miała łzy w oczach.
Nie zrobiłam tego dla pochwały ani żeby ktoś mi dziękował. Po prostu nie chciałam, żeby ta kobieta czuła się pominięta.
Prezent dla nauczyciela: czasem wystarczy drobiazg
Nie wiem, czy to było „stosowne”. Może niektórzy uznają, że prezenty dla nauczycieli to zbędna tradycja, że przecież mają pensję i to ich praca. Ale ja myślę inaczej. Nauczyciel to nie tylko ktoś, kto przekazuje wiedzę. To człowiek, który czasem widzi nasze dzieci częściej niż my sami. Widzi, jak się zmieniają, jak dorastają, jak przeżywają porażki.
Drobny gest potrafi sprawić, że poczuje się doceniony. Nie chodzi o kwotę ani o rozmach, ale o pamięć.
Beata
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl