Reklama

List, który dotarł do naszej redakcji, zaczyna się słowami: „Nie sądziłam, że obejrzenie filmiku z występu mojej córki wywoła we mnie tyle emocji. Kiedy zobaczyłam jej spojrzenie w kamerę, zamiast w moją stronę, serce mi pękło”.

„Zobaczyłam filmik i po prostu się popłakałam”

Autorka listu, pani Marta z Wrocławia, jest mamą pięcioletniej Oli. Jak pisze, od kilku tygodni przygotowywały się wspólnie do występu z okazji Dnia Postaci z Bajek. Dziewczynka ćwiczyła wierszyk, śpiewała piosenkę, pytała, czy mama będzie siedziała w pierwszym rzędzie. „Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć, bo nikt z rodziców nie dostał zaproszenia” – przyznaje kobieta.

Dopiero na grupie przedszkolnej pojawiła się informacja, że przedstawienie będzie nagrane i udostępnione w formie filmu. „Nie zaprosimy rodziców, żeby dzieci nie były zestresowane” – tłumaczyła wychowawczyni. Pani Marta przyjęła to spokojnie, ale – jak pisze – nie spodziewała się, że zabraknie jej tego doświadczenia aż tak bardzo.

„Kiedy dostałam link do nagrania, włączyłam je wieczorem. Moja córka stała na scenie z bukietem papierowych kwiatków, rozglądała się po sali i szeptała coś do koleżanki. Widać było, że szuka mnie wzrokiem. Zaczęłam płakać, bo zrozumiałam, że w tym momencie najbardziej na świecie chciała, żebym tam była”.

występy w przedszkolu
Nikt z rodziców nie dostał zaproszenia na przedstawienie, fot. AdobeStock/www.akolosov.art

„To nie tylko przedstawienie, to wspomnienie”

W przedszkolu, do którego chodzi córka pani Marty, wprowadzono zasadę nagrywania występów zamiast organizowania ich z udziałem rodziców. Powód? Mniej zamieszania, mniej stresu dla dzieci, a także wygoda – każdy rodzic dostaje ładnie zmontowany film.

Jednak dla wielu matek i ojców to za mało. Pani Marta pisze w liście: „Nie chodzi o nagranie, tylko o emocje. Chciałam widzieć, jak moja córeczka szuka mnie wśród publiczności, jak się cieszy, gdy mnie znajdzie. Tego nie da się zastąpić żadnym filmem”.

Matka zwraca też uwagę, że dzieci uczą się przez kontakt z bliskimi, a nie przez występowanie przed kamerą. „Występ dla pustej sali to jak śpiewanie do ściany” – napisała. Zasugerowała też, że może przedszkole boi się chaosu, telefonów i nagrań robionych przez rodziców, ale można to rozwiązać w inny sposób.

„Rozumiem, że przedszkola mają swoje powody, ale w tym wszystkim zapomniano o emocjach. Dla rodziców to często jedyna okazja, żeby zobaczyć swoje dziecko na scenie, zanim pójdzie do szkoły. Dla dziecka – ogromna duma, że mama i tata patrzą właśnie na niego” – podkreśla pani Marta.

„Niech wróci normalność do przedszkoli”

Pani Marta kończy list słowami, które trudno czytać bez wzruszenia: „Nie proszę o nic wielkiego. Chciałabym tylko usiąść na krzesełku z innymi rodzicami, a potem powiedzieć córce, że byłam, że widziałam. To są nasze wspólne wspomnienia, które przedszkole nam odebrało”.

Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl

Zobacz też: Toksyczni rodzice rujnują życie dziecka. Po tych 10 zdaniach trudno się podnieść

Reklama
Reklama
Reklama