Reklama

Kiedy byłam dzieckiem, kolacja była rytuałem. Zasiadaliśmy razem, mama nalewała zupę, a tata opowiadał o pracy. Nikt nie miał w ręku telefonu, bo ich po prostu nie było. Dziś, gdy patrzę na własne dzieci, często mam wrażenie, że do stołu przychodzą tylko ich ciała, a głowy są daleko, na TikToku, w czatach ze znajomymi, w kolejnych powiadomieniach. Psychologowie nazywają to „Ghost Dinner”. Przy stole siedzimy razem, ale każdy jest w innym świecie.

Reklama

Zdarza się, że nawet ja, chcąc tylko „sprawdzić jedną wiadomość służbową”, nagle orientuję się, że moje dziecko skończyło obiad, a ja nie zauważyłam, kiedy to się stało. To właśnie w tej chwili uświadamiam sobie, że ten „duch przy stole” to nie tylko nastolatek z telefonem, ale także ja – dorosła, która powinna dawać przykład.

Dlaczego dzieci i rodzice uciekają w ekrany

Rozmawiałam o tym z kilkoma znajomymi mamami i wszystkie mówiły to samo: „Nie mam siły walczyć z telefonem przy stole, bo wtedy kolacja zamienia się w awanturę”. Czasem łatwiej odpuścić, niż tłumaczyć. Ale w tej wygodzie kryje się pułapka – dzieci dostają sygnał, że wspólny posiłek to tylko formalność, że prawdziwe życie toczy się w ekranie.

Dlaczego tak się dzieje? Bo ekran daje natychmiastową gratyfikację. Powiadomienie, mem, filmik – to szybka dawka emocji. Tymczasem rozmowa przy stole bywa zwyczajna: „Jak było w szkole?”, „Zjadłeś zupę?”. W świecie przebodźcowania zwyczajność przegrywa. Co gorsza, rodzice robią dokładnie to samo – uciekają w ekran, bo są zmęczeni, zestresowani, a telefon daje iluzję odpoczynku.

Psycholog: to nie tylko brak manier, ale sygnał emocjonalny

Psychologowie ostrzegają: „Ghost Dinner” to nie jest tylko brak manier czy rodzinnego wychowania. To sygnał, że domownicy tracą ze sobą kontakt emocjonalny. Jeśli dziecko woli wpatrywać się w ekran niż odpowiedzieć na pytanie rodzica, to znak, że coś ważnego dzieje się w relacji.

Jeden z psychologów, z którym rozmawiałam, powiedział mi: „Rodzice traktują telefony jak problem techniczny – zakaz, limit, kontrola. A to jest problem emocjonalny. Jeśli dziecko ucieka w ekran przy stole, to dlatego, że przy stole nie dostaje tego, czego potrzebuje – uwagi, ciekawości, akceptacji”.

Ta diagnoza brzmi boleśnie, bo zmusza nas, dorosłych, do spojrzenia w lustro. Łatwiej jest narzekać na TikToka niż przyznać, że czasem nie umiemy prowadzić rozmowy z własnym dzieckiem.

Czy da się odzyskać wspólny czas przy stole?

Nie jestem idealna – i wiem, że nie ma co udawać. Ale próbuję wprowadzać w domu małe zasady, które pomagają walczyć z „Ghost Dinner”. Najprostsza brzmi: telefony zostają w innym pokoju. Dzieci oczywiście protestowały, a ja kilka razy złamałam regułę „tylko na chwilę”, ale powoli zaczęliśmy odzyskiwać nasze kolacje.

Odkryłam, że kiedy przy stole dzieje się coś zabawnego – np. wspólne wymyślanie głupich pytań albo granie w „prawda czy fałsz” – dzieci chętniej odkładają telefony. To wcale nie musi być poważna rozmowa o ocenach. Wystarczy iskra, która sprawi, że kontakt z drugim człowiekiem stanie się ciekawszy niż ekran.

Nie wierzę w rodzinne posiłki bez żadnych zakłóceń – żyjemy w świecie, w którym ekran jest przedłużeniem ręki. Ale wierzę, że możemy ograniczyć „Ghost Dinner” i przywrócić stołowi to, co najważniejsze: poczucie, że jesteśmy razem naprawdę, a nie tylko z pozoru.

Reklama

Zobacz także: Moje dziecko ma dość szkoły w połowie września. Psycholodzy ostrzegają przed plagą

Reklama
Reklama
Reklama