Nowy trend na koloniach. „Organizatorzy powinni się wstydzić”
Dorota aż do wyjazdu córki nie wiedziała, że na obozie można kupić takie rzeczy. Nowy trend na koloniach zdziwił ją na tyle, że postanowiła do nas napisać. Przeczytajcie historię Doroty i jej 11-letniej córki.

Drogie,
czy tylko ja mam wrażenie, że dla dziewczynek wyjazd na obóz to jak udział w Top Model? Moja córka pakowała się tak, jakby codziennie miał się tam odbywać pokaz mody. Kupiłyśmy nowe adidasy, trzy kostiumy kąpielowe, całą stertę koszulek. Myślałam, że przesadzam. Ale nie. Ona dokładnie wiedziała, co robi.
A potem przyszedł SMS z obozu. I naprawdę myślałam, że nie wytrzymam. Ale po kolei.
Taki gadżet można teraz kupić na koloniach
Moja 11-letnia córka pojechała w tym roku na dwutygodniowy obóz. Kosztował prawie cztery tysiące złotych. Dużo. Ale tłumaczyłam sobie, że raz w roku może przeżyć przygodę. Oderwać się od ekranu. Poznać nowych ludzi. Spakowana, podekscytowana, pojechała. A ja naiwnie myślałam, że to już koniec wydatków.
Tymczasem kilka dni później dostałam wiadomość. „Mamo, wszyscy mają bluzy z logo obozu. Ja nie mam. Mogę kupić? Kosztuje tylko 100 zł”. To słowo „wszyscy” wystarczyło, żeby moja ręka sama sięgnęła po telefon i zrobiła przelew. Bo wiem, jak działa świat nastolatków. Albo masz bluzę z napisem, albo siedzisz na łóżku i patrzysz, jak inni tworzą „ekipę”. I to wcale nie jest przesada.
To prawdziwe doświadczenia, przecież ja też byłam kiedyś nastolatką. Pamiętam to przykre uczucie, gdy wszyscy znajomi mieli magnetowid, a my z bratem mogliśmy tylko o nim marzyć. Nigdy się go nie doczekałam, a dziś dzieci również patrzą na to, co kto ma, i szybko przypinają łatki.
To organizatorzy powinni się wstydzić
Tylko że nie chodzi o samą bluzę. Chodzi o to, że organizatorzy coraz częściej szykują w ofercie dodatki, które tylko z pozoru są dobrowolne. W praktyce stają się obowiązkowe, jeśli twoje dziecko nie chce czuć się gorsze od innych dzieci. A przecież po co wysyłamy je na takie wyjazdy?
Żeby przeżyły przygodę. Zebrały wspomnienia. Nauczyły się samodzielności. A nie po to, żeby zastanawiały się, jak zdobyć bluzę, żeby być cool jak inni. Może czas, żeby organizatorzy przestali traktować takie gadżety jako niewinny dodatek i wyciskanie kasy rodziców. Jeśli wiedzą, że wszystkie dzieci będą je chciały, niech wliczą je w cenę wyjazdu. Albo uczciwie uprzedzą, że będą takie produkty w sprzedaży.
Moim zdaniem na pamiątkę z obozu wystarczą fajne zdjęcia i numer telefonu do nowej koleżanki. Bo żadna bluza nie zastąpi prawdziwych wspomnień. Tych, które zostają na całe życie.
Zobacz też: