Nowy zwyczaj na rozpoczęcie roku szkolnego: nauczyciele dają dzieciom upominki. Co na to rodzice?
Wrzesień od zawsze kojarzył się z kwiatami dla nauczycieli, nowymi zeszytami i uroczystym apelem. Coraz częściej jednak pojawia się nowy zwyczaj – wychowawcy przygotowują drobne upominki dla uczniów pierwszych i czwartych klas. Liścik z dobrym słowem, mała zabawka, coś słodkiego – gest symboliczny, ale zauważalny. Czy to sympatyczny sposób na rozpoczęcie wspólnej drogi? A może praktyka, która niesie ze sobą więcej ryzyka niż radości?

Wielu rodziców patrzy na nowy trend z entuzjazmem. – Moja córka była zachwycona, kiedy w klasie znalazła na ławce karteczkę z napisem „Witaj w czwartej klasie, wierzę w Ciebie!” i mały cukierek obok. To drobiazg, ale od razu poczuła się ważna i mile widziana – mówi pani Monika, mama dziesięciolatki.
Podobnie ocenia sytuację pan Krzysztof, tata pierwszoklasisty: – Dzieci przeżywają początek szkoły, to dla nich ogromny stres. Jeśli taki gest pomaga oswoić emocje, to jestem jak najbardziej za. Widać, że nauczycielce zależy, żeby maluchy czuły się dobrze.
Nie zawsze same plusy
Nie wszyscy rodzice są jednak równie zachwyceni. Pani Marta, mama ośmiolatka, zwraca uwagę na kwestie zdrowotne. – Mój syn ma silną alergię na kakao. Kiedy inne dzieci dostały czekoladkę, on poczuł się wykluczony. Zrobiło mu się przykro, choć wychowawczyni na pewno nie miała złych intencji. Ale takie gesty trzeba dobrze przemyśleć.
Podobne obawy ma pani Iwona, mama czwartoklasisty: – Nie jestem przekonana do tego zwyczaju. Dzieci mogą odbierać upominek jako coś, co trzeba będzie w przyszłości odpracować – zwłaszcza jeśli od nauczyciela przychodzi w pierwszych dniach znajomości. Moim zdaniem szkoła powinna być wolna od takich skojarzeń.
Sympatyczny gest czy ryzykowna moda?
Upominki od nauczyciela to zwyczaj, który niewątpliwie budzi emocje. Jedni rodzice widzą w nim wyraz troski i chęci stworzenia dobrej atmosfery w klasie, inni obawiają się, że nawet najmniejszy drobiazg może niechcący kogoś zranić albo wywołać poczucie zobowiązania wobec nauczyciela. Prawda jak zwykle leży pośrodku.
Gest sam w sobie nie jest niczym złym – ważne jednak, aby był przemyślany i neutralny. Zamiast słodyczy czy gadżetów, które mogą rodzić problemy, można postawić na liścik z miłym przesłaniem czy wspólną klasową tradycję, w której każde dziecko poczuje się zauważone i ważne.
Jedno jest pewne – ten trend rozprzestrzenia się coraz szybciej i w kolejnych latach rodzice oraz nauczyciele będą musieli wypracować jasne zasady. Bo choć dzieci potrzebują przede wszystkim ciepła, bezpieczeństwa i dobrego słowa, to każdy gest – nawet najmniejszy – ma ogromne znaczenie. Warto więc, by zostawiał po sobie tylko dobre wspomnienia.
Zobacz także: Wychowawczyni przygotowała listę zasad dla pierwszaków. To szkoła czy poprawczak?