Oburzający trend: „Mamo, w domu jest obcy pan”. Nastolatki wysyłają to rodzicom
Wystarczy jedno zdjęcie i kilka słów, by serce rodzica zamarło. Niektóre żarty w sieci przekraczają granice dobrego smaku – a ten z TikToka pokazuje, że młodzież potrafi posunąć się o wiele za daleko.

Nie należę do osób, które łatwo dają się przestraszyć, ale przyznaję – gdy pierwszy raz zobaczyłam zrzut ekranu z wiadomością zaczynającą się od słów „Mamo, w domu jest obcy pan”, przeszły mnie ciarki. To nie była wymyślona historia. Takie wiadomości naprawdę dostają rodzice od swoich nastoletnich dzieci, które bawią się w nowy trend z TikToka.
Szokujący prank, który stał się viralem
Mechanizm jest prosty: dziecko wysyła rodzicowi zdjęcie mężczyzny o niechlujnym wyglądzie – brudne ubrania, poszarpana kurtka, zmęczona twarz. Obok krótka wiadomość: „ktoś wszedł do naszego mieszkania, mówi, że jest mu zimno”. Efekt? Panika. Rodzice próbują dodzwonić się do dziecka, dzwonią na policję, rzucają wszystko i biegną do domu.
Niektórzy później śmieją się, że to tylko żart. Ale ja, jako matka, nie widzę tu nic zabawnego. Ten trend nie tylko wykorzystuje lęk rodziców, ale też żeruje na wizerunku ludzi w trudnej sytuacji życiowej. Bo przecież zdjęcia, które krążą w sieci, często przedstawiają osoby wyglądające na bezdomne lub chore.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby TikTok i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
#Bezdomnyprank: przerażenie zamiast śmiechu. Co czują rodzice?
Kiedy znajoma opowiedziała mi, że jej czternastoletni syn wysłał jej taką wiadomość, miałam łzy w oczach. Powiedziała, że była w pracy, gdy dostała zdjęcie mężczyzny siedzącego przy stole w ich kuchni. Wiadomość brzmiała: „Nie wiem, co robić. Mówi, że nie chce wyjść”. Kobieta dosłownie zbladła. Wybiegła z biura, dzwoniła do sąsiadów, a ręce jej się trzęsły tak, że ledwo mogła wcisnąć numer.
Kiedy dotarła do domu, okazało się, że to był „prank”. Syn tłumaczył, że „wszyscy tak robią” i że zdjęcie wygenerował w kilka sekund za pomocą sztucznej inteligencji. To miał być żart. Ale dla niej to był koszmar. Kilka godzin później mówiła mi, że czuła się, jakby ktoś z niej zakpił. Nie tylko dziecko, ale cały świat, który pozwala na takie rzeczy.
Nie zrozumcie mnie źle – każdy z nas był kiedyś nastolatkiem. Robiliśmy głupoty, żarty, które z perspektywy dorosłego wydają się nieodpowiedzialne. Ale w tym trendzie jest coś więcej. Tu nie chodzi tylko o zabawę. To testowanie granic bezpieczeństwa, zaufania i emocji najbliższych.
Jak rozmawiać z dziećmi o granicach żartu?
Zamiast się złościć, warto wykorzystać taką sytuację do rozmowy. TikTok i inne aplikacje są pełne podobnych „trendów” – od nieszkodliwych po skrajnie niebezpieczne. Jako rodzice nie zawsze nadążamy za nowinkami, ale to nie znaczy, że mamy się wycofać. Przeciwnie – powinniśmy wiedzieć, co dzieje się w cyfrowym świecie naszych dzieci.
Rozmowa o empatii, odpowiedzialności i granicach to dziś obowiązek. Trzeba tłumaczyć, że żart, który wywołuje panikę, nie jest zabawny. Że wysyłanie zdjęcia „obcego pana” w kontekście włamania nie tylko straszy, ale też może uruchomić realne działania służb.
Można też pokazać im drugą stronę – jak wygląda to z perspektywy rodzica. Co czujemy, kiedy przez kilka minut nie wiemy, czy nasze dziecko jest bezpieczne. Młodzi ludzie często nie zdają sobie sprawy, jak silne emocje stoją za takimi sytuacjami.
Trendy z TikToka a rodzicielski spokój
Każdy kolejny viralowy trend jest jak fala – przychodzi nagle, zalewa wszystko, a potem znika. Ale emocje, które wywołuje, zostają. I to właśnie my, rodzice, musimy nauczyć się w tym wszystkim zachować spokój. Nie da się odciąć dziecka od internetu, ale da się nauczyć je odpowiedzialności.
Kiedyś żartowano z sąsiadów, dziś robi się to z pomocą algorytmów. AI potrafi wygenerować dowolne zdjęcie – i to w taki sposób, że trudno odróżnić fikcję od rzeczywistości. Dlatego ważne, żebyśmy wiedzieli, że to, co widzimy w wiadomości, nie zawsze jest prawdą.
Wakacje, wyjazdy, chwile, kiedy nie jesteśmy blisko dzieci, to szczególnie wrażliwy czas. Warto ustalić jasne zasady kontaktu – jak reagować, co robić, komu zaufać. Bo żart, który dla nastolatka jest tylko chwilową rozrywką, dla rodzica może stać się jednym z najbardziej stresujących doświadczeń w życiu.
Zobacz też: Matka oburzona uwagą w Librusie: nauczycielka napisała 2 słowa o rękach syna. „Przegięcie”