Reklama

Miała być zwykła niedziela nad Bałtykiem. Ręczniki, parawan, dzieci chlapią się w wodzie, śmieją się, budują zamki z piasku. Do czasu.

Reklama

– Czy one muszą się tak drzeć? – usłyszałam od starszego pana z parawanem obok. Chwilę później ktoś teatralnie przewrócił oczami, inna kobieta podniosła ręcznik i się przesiadła. Poczułam to pierwszy raz tak mocno: moje dzieci przeszkadzają. I to nie w ekskluzywnym hotelu. To była zwykła plaża. Ale dla niektórych – jakby z dopiskiem: bez dzieci.

„Czy on musi tak krzyczeć?”

„On” miał cztery lata i właśnie wygrał bitwę z falą. Radość była autentyczna, pierwotna, pełna. A jednak dla wielu – nieznośna.

Dzieci na plaży – jak się okazuje – są akceptowane tylko wtedy, gdy są cicho, nie biegają i nie przeszkadzają dorosłym w „relaksie”.

Plaża bez dzieci?

To nie był prywatny ośrodek ani ekskluzywne SPA. Zwykła, miejska plaża nad polskim morzem. A mimo to miałam wrażenie, że moja rodzina narusza jakieś niewypowiedziane zasady.

Starszy syn niechcący przewrócił wiaderko z wodą. Kobieta obok zerwała się, jakby ktoś ją oblał wrzątkiem.
– Może niech się pobawi gdzie indziej?

W jednej chwili z relaksu przeszłam w tryb obronny. Zaczęłam szeptać dzieciom „ciszej”, „nie biegajcie tak blisko”, „nie sypcie tym piaskiem”.
A potem wróciliśmy do hotelu, a moja córka zapytała:
– Mamo, czy my byliśmy niegrzeczni?

Dzieci nie są hałasem. Dzieci są częścią życia

Rozumiem potrzebę spokoju. Rozumiem strefy „adults only”. Ale jeśli dzieci przeszkadzają już na miejskiej plaży, w parku, w restauracji – to znaczy, że nie chodzi o komfort. Chodzi o wykluczenie.

Nie oczekuję, by inni zachwycali się moimi dziećmi. Ale oczekuję minimum tolerancji. Bo dzieciństwo nie zawsze mieści się w filtrze z Instagrama. Czasem jest głośne, spontaniczne, niewygodne. Ale też prawdziwe.

Reklama

Bo dzieci są głośne. Ale to dorośli bywają okrutni

Zastanawiam się, czy bardziej przeszkadza komuś śmiech dziecka, czy to, że przypomina mu, jak dawno się nie śmiał.
Dzieci czasem płaczą, czasem biegają, czasem sypią piaskiem. To normalne. To nie patologia – to dzieciństwo.
To my – dorośli – czasem zapominamy, że też tacy byliśmy. A może po prostu nam nikt nie kazał być cicho?

Reklama
Reklama
Reklama