Reklama

Pierwsze wrażenie – zupełne zaskoczenie

Przyznam szczerze – kiedy w telewizorze pojawiły się animowane postaci z japońskiej bajki „Inazuma Eleven”, a na boisku rozgrywał się mecz piłkarski, pomyślałam: „świetnie, coś sportowego dla dzieci”. Jednak mój entuzjazm szybko opadł.

Reklama

Trener jednej z drużyn nagle zaczął rzucać na zawodników zaklęcia, a na ekranie pojawiła się „blokada ducha”, przypominająca mroczną klątwę. Miałam odruch, żeby natychmiast wyłączyć telewizor. Pomyślałam, że to zbyt dziwne, może nawet niepokojące dla ośmio- i dziewięciolatka.

Ku mojemu zdziwieniu, dzieci ani przez chwilę się nie przestraszyły. Wręcz przeciwnie – siedziały jak zahipnotyzowane i pytały, co będzie dalej. Wtedy uświadomiłam sobie, że ja patrzę na te sceny przez dorosły filtr obaw, a one po prostu widzą przygodę, pełną akcji i emocji. Postanowiłam dać temu serialowi drugą szansę.

Od niedowierzania do prawdziwej fascynacji

Kolejny odcinek obejrzeliśmy już wspólnie, bardziej świadomie. Zamiast bać się kolejnych „magicznych” zagrań, zaczęłam dostrzegać, że to tak naprawdę metafora – przesadne, bajkowe pokazanie rywalizacji sportowej. Twórcy kultowego już serialu „Inazuma Eleven” umiejętnie połączyli piłkę nożną z elementami fantazji, żeby dzieciaki nie tylko śledziły wyniki meczu, ale też czuły się jak w prawdziwej przygodzie.

Nim się obejrzałam, oglądaliśmy kolejne odcinki, a ja zaczęłam kibicować bohaterom równie mocno jak moje dzieci. Każdy z nich ma swoją historię, marzenia i przeszkody do pokonania. Ta różnorodność sprawia, że młodzi widzowie mogą się utożsamiać z różnymi postaciami, a ja zrozumiałam, że to właśnie siła tego serialu – każdy znajdzie w nim coś dla siebie.

Po kilku wieczorach wspólnego oglądania miałam już jasność: to nie jest zwykła kreskówka. To serial, który łączy rozrywkę z wartościowymi lekcjami.

Dlaczego dzieci (i rodzice) kochają Inazumę?

Największym atutem „Inazuma Eleven” jest to, że mimo bajkowej otoczki, promuje prawdziwe wartości. Serial pokazuje, jak ważna jest przyjaźń, praca zespołowa, wytrwałość i pasja. Moje dzieci po seansach wychodziły na podwórko i od razu chciały grać w piłkę. Zamiast spędzać czas przed ekranem bez celu, dostawały motywację, żeby się ruszyć i przeżywać swoje własne mecze.

Z punktu widzenia rodzica to ogromny plus. Dzieci nie tylko bawią się, oglądając przygody ulubionych bohaterów, ale też uczą się, że sukces wymaga wysiłku, że nie można poddawać się po pierwszej porażce i że zwycięstwo smakuje najlepiej wtedy, gdy osiąga się je razem z drużyną.

Dla mnie samej to również była podróż do świata, którego się nie spodziewałam. Zamiast płytkiej rozrywki odkryłam serial pełen emocji i przesłań, które trafiają zarówno do dzieci, jak i dorosłych.

Reklama

Zobacz też: Wg ekspertów ta bajka ogłupia, ale nasza rodzina ją kocha. Śmieszy mnie bardziej niż „Rick i Morty”

Reklama
Reklama
Reklama