Reklama

Grzyby kiedyś i dziś

Pamiętam, jak chodziłam do lasu z babcią. O piątej rano, w kaloszach, z koszykiem wiklinowym. Żadnych kamer, żadnych telefonów – tylko cisza, zapach igliwia i dreszczyk emocji, kiedy między mchem mignęła brązowa czapeczka. Dziś moje dzieci patrzą na mnie z lekkim politowaniem, gdy opowiadam im, że zbieraliśmy grzyby, żeby potem suszyć je na nitkach nad kuchenką.

Reklama

Dla nich grzybobranie to bardziej sceneria do nagrania rolki niż rytuał rodzinny. Liczy się pomysł, muzyka w tle i to, czy znajomy podbije nagranie komentarzem „fire”.

Las jako nowe studio nagrań

Kilka dni temu trafiłam na TikToka, który podbił polski internet. Młoda dziewczyna w białych sneakersach biegała po lesie i zamiast zbierać grzyby, ustawia telefon między paprociami. W tle – hitowe brzmienie z playlisty, a na pierwszym planie… ona, pozująca z muchomorem jak z rekwizytem do sesji zdjęciowej.

Pod nagraniem tysiące komentarzy. Od „co za żenada” po „kocham ten vibe”. I nagle uświadomiłam sobie, że dla nich las to nie tylko przestrzeń natury, ale także scena, tło, filtr – naturalny green screen.

Koszyk vs. telefon

Kiedyś dzieciaki pytały, ile grzybów udało się zebrać. Teraz pytają: „ile wyświetleń ma mój filmik?”. Gdy ja uczę ich, że nie każdy grzyb nadaje się do zjedzenia, one uczą mnie, że nie każdy grzyb nadaje się do nagrania – bo borowik jest „nudny”, a muchomor „robi klimat”.

Światy się mijają. Ja wciąż z uporem wkładam do bagażnika koszyk i nożyk, one – powerbanki i ring lighta. A jednak spotykamy się w tym samym miejscu: w lesie.

Co naprawdę zostaje

Zastanawiam się, czy za 20 lat moje dzieci będą pamiętać zapach podsuszonych grzybów, czy raczej dźwięk piosenki z TikToka, która grała w tle, gdy biegały między drzewami. I myślę, że jedno i drugie może być ważne. Bo choć nasze rytuały różnią się od siebie, wciąż chodzi o to samo – o wspólne bycie razem, o wyjście do lasu, o emocje, które zostają.

Reklama

Może więc nie warto się zżymać, że pokolenie TikToka robi z grzybobrania show. Może warto się cieszyć, że w ogóle chcą tam być – nawet jeśli zamiast koszyka trzymają w ręku telefon.

Reklama
Reklama
Reklama