Reklama

„Wakacje nad morzem były wyjątkowe, ale największy uśmiech wywołała sytuacja z restauracji, kiedy nasze dzieci... tłumaczyły kelnerowi, czym jest BLIK”.

Reklama

„Proszę pana, trzeba wpisać ten kod i już”

Rodzina z Warszawy – mama, tata i dwójka dzieci w wieku szkolnym – wybrała się latem do niewielkiej miejscowości nad Bałtykiem. Jak wspomina mama w liście do redakcji, był to typowy rodzinny urlop: plaża, gofry, lody, rybka na obiad. Z jednym wyjątkiem – cały wyjazd odbył się bez użycia gotówki i niemal bez kart płatniczych.

„Płaciliśmy dosłownie wszędzie BLIK-iem. Nawet za kukurydzę na plaży” – pisze czytelniczka. „Jest szybciej, nie trzeba nosić portfela, nie martwisz się o rozmienianie pieniędzy. Nawet mąż się przekonał, chociaż długo był wierny swojej karcie”.

Najzabawniejszy moment wydarzył się jednak w jednej z nadmorskich restauracji. Gdy po posiłku poprosili o możliwość płatności BLIK-iem, kelner w średnim wieku spojrzał nieco zdezorientowany.

I wtedy do akcji wkroczyły nasze dzieci. Z pełną powagą zaczęły tłumaczyć: „Proszę pana, trzeba wpisać kod w terminal i zatwierdzić w aplikacji”. Były dumne, że wiedzą, jak to działa – wspomina kobieta.

Dla dzieci to naturalne, dla starszych wciąż nowinka

Historia tej rodziny doskonale obrazuje szerszy trend. BLIK, czyli szybka metoda płatności z użyciem telefonu i jednorazowego kodu, stał się szczególnie popularny wśród młodszych użytkowników. Ale jak widać, dzieci nie tylko korzystają z tej technologii na co dzień – potrafią też uczyć innych, jak z niej korzystać.

„Syn ma 12 lat, córka 9. Dla nich BLIK to norma. Widzieli, jak płacimy telefonem, sami korzystają z aplikacji bankowych w wersji junior. A my? My po prostu cieszymy się, że nie musimy już biegać po bankomatach” – relacjonuje dalej czytelniczka.

To właśnie takie drobne sytuacje pokazują, jak bardzo zmieniły się nasze przyzwyczajenia finansowe. Wakacje, które kiedyś wiązały się z wypłatą gotówki przed wyjazdem i noszeniem pliku banknotów w portfelu, dziś coraz częściej odbywają się bez ani jednej monety w kieszeni.

Zachwyceni rodzice, zdziwieni sprzedawcy

Nie wszędzie jednak technologia dotarła z tą samą siłą. Jak zauważa nasza czytelniczka, niektóre lokalne punkty gastronomiczne nadal traktują BLIK jako coś nowego.

„Spotkaliśmy kilka osób, które się dziwiły. Jedna pani w sklepie z pamiątkami zapytała: 'A co to za kod?'. Inni byli pozytywnie zaskoczeni, że da się tak szybko i bezpiecznie” – relacjonuje mama.

Choć Polska jest w czołówce Europy, jeśli chodzi o nowoczesne metody płatności, to widać wyraźnie, że to właśnie rodziny z dziećmi są ich najwierniejszymi ambasadorami. Dla dorosłych to wygoda, dla młodszych – oczywistość.

„Jeszcze kilka lat temu nie sądziłam, że wakacje bez gotówki będą możliwe. A teraz? Nawet lody kupujemy z kodem” – podsumowuje autorka listu.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama