Religia powinna być obowiązkowa już od przedszkola. „Dzieci płaczą, że pójdą do piekła”
Niektórym wydaje się, że o wierze można mówić dopiero w szkole. Ale ja widzę, jak moje małe córeczki potrzebują Boga już teraz − w przedszkolu.

Jestem mamą dwóch przedszkolaków. Od zawsze staraliśmy się z mężem wychowywać dziewczynki w wierze katolickiej. Chodzimy razem do kościoła, modlimy się przed snem i rozmawiamy o tym, co dobre, a co złe. W domu staramy się przekazywać wartości, które wynieśliśmy z naszych rodzin − szacunek do drugiego człowieka, uczciwość, empatię, wdzięczność. Ale od kiedy nasze córki poszły do przedszkola, zaczęły wracać z pytaniami, na które trudno mi odpowiedzieć bez żalu.
Dzieciom brakuje rozmowy o Bogu
„Mamo, czemu pani w przedszkolu nie mówi o Panu Jezusie?”, „Czy to znaczy, że Bóg nas tam nie widzi?”, „A jak zapomnę się pomodlić, to pójdę do piekła?”. Słysząc takie słowa od czteroletniego dziecka, trudno nie czuć bólu.
Nie mam żalu do nauczycielek. One po prostu nie mają takiego programu. Ale wydaje mi się, że to właśnie w tym wieku dzieci najbardziej potrzebują kierunku, poczucia bezpieczeństwa i świadomości, że jest Ktoś, kto je kocha. Religia to nie tylko modlitwy, to przede wszystkim nauka dobra, miłości i uczciwości. Jeśli nie zaczniemy tego kształtować od najmłodszych lat, to potem może być za późno.
Religia w przedszkolu: to kształtuje charakter i serce dziecka
Nie chodzi o to, żeby maluchy znały wszystkie modlitwy na pamięć. Chodzi o to, żeby wiedziały, że dobro i zło istnieją naprawdę, że warto być pomocnym i sprawiedliwym. Religia w przedszkolu to nie „indoktrynacja”, jak niektórzy mówią − to nauka wartości, które są uniwersalne.
Gdy słyszę, że w przedszkolach państwowych religia nie jest nawet proponowana, czuję rozczarowanie. W końcu żyjemy w kraju, w którym większość ludzi się modli, a dzieci uczestniczą w mszach z rodzicami. To naturalne, że chcielibyśmy, żeby to miało ciągłość także w edukacji.
Wartości moralne są tak samo ważne jak nauka literek czy kolorów. Dziecko, które od małego uczy się, że kłamstwo rani, że trzeba pomóc koledze, który się przewrócił, albo że można się modlić, gdy jest smutno − wyrasta na człowieka silniejszego, bardziej wrażliwego i świadomego. Tego przecież każdy rodzic chce dla swojego dziecka.

Kto nie chce religii, niech wybierze inne przedszkole
Nie rozumiem, dlaczego wciąż toczy się spór o religię w przedszkolach. Przecież nikt nikogo nie zmusza, żeby dziecko uczestniczyło w takich zajęciach. Ale jeśli są rodziny, dla których wiara jest ważna, to dlaczego mają być pozbawione tego wyboru?
Uważam jednak, że religia powinna być obowiązkowa w przedszkolach państwowych, a rodzice, którzy się z tym nie zgadzają, mogą posłać dziecko do prywatnej placówki, gdzie nie ma zajęć religijnych. W ten sposób każdy miałby prawo wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
Moje córki często pytają, dlaczego nie modlą się w przedszkolu tak jak w domu. Tłumaczę, że nie wszyscy wierzą w Boga. Ale one tego nie rozumieją. I pewnie długo nie zrozumieją, bo dziecko potrzebuje prostych, jasnych zasad. Chcę, żeby dorastały w poczuciu, że dobro zawsze wygrywa, że Bóg jest miłością i że nie trzeba się Go bać. Tego właśnie brakuje dziś w wielu miejscach − odwagi, by mówić o wierze jak o czymś naturalnym, a nie wstydliwym.
Z poważaniem,
Mama Pati i Dianki
Napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl
Zobacz także: Przedszkole wymyśliło atrakcję dla dzieci, a mnie opadła szczęka. Nie zgadzam się na takie zdzierstwo