Reklama

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam ogłoszenie o sylwestrowej nocowance dla dzieci już od 6. roku życia, pomyślałam, że to pewnie lokalna ciekawostka. Tymczasem w mediach społecznościowych nastąpił prawdziwy wysyp ofert z całego kraju. Sale zabaw prześcigają się w propozycjach: „16 godzin nocnej przygody”, „Warsztaty kreatywne”, „Kończymy o godz. 11:00 następnego dnia”.

Sylwestrowe nocowanki rosną w siłę – rodzice reagują z entuzjazmem

Przyglądam się temu zjawisku od kilku sezonów, lecz dopiero teraz widzę, jak szybko rośnie zainteresowanie. Pod postami pojawiają się setki polubień i udostępnień. W komentarzach zachwyt: „Nareszcie”, „Czekam, aż moje dziecko podrośnie”. To wyraźny sygnał, że coś się zmienia w sposobie, w jaki rodzice podchodzą do sylwestra, ale też do własnej potrzeby odpoczynku.

Organizatorzy zapewniają pełne wyżywienie, całonocną opiekę wykwalifikowanych animatorów, a także specjalny program sylwestrowy dostosowany do wieku dzieci. Najczęściej startują o 18.00, tuż po tradycyjnej kolacji, a kończą dopiero następnego dnia rano. Z perspektywy dorosłych oznacza to jedno – kilkanaście godzin wolności.

Dlaczego nocowanki robią taką furorę? Patrzę na to oczami rodziców

Im dłużej o tym myślę, tym bardziej widzę, że popularność sylwestrowych nocowanek nie wynika jedynie z braku opiekunki albo z przepracowania rodziców. To także odpowiedź na współczesny styl życia, w którym łączenie pracy, obowiązków i wychowywania dzieci bywa ogromnym wyzwaniem. Sylwester, choć symboliczny, daje okazję, by przez kilka godzin poczuć luz, z którego większość rodziców rezygnuje na co dzień.

Jako mama doskonale rozumiem ten ton. Sylwester, który kiedyś był świętem spontanicznym, po narodzinach dzieci często zamienia się w walkę o utrzymanie powiek otwartych do północy. W nocowankach rodzice znajdują kompromis: dzieci bawią się bezpiecznie, nie siedzą przed ekranami do późna, a dorośli mogą spokojnie zrealizować własne plany.

Nie bez znaczenia jest także fakt, że sale zabaw przygotowują cały pakiet atrakcji. Zamiast zwykłej zabawy oferują tematyczne nocne misje, dyskoteki z animatorami, wspólne odliczanie do „dziecięcej północy” oraz poranne śniadanie. Dla maluchów to jak obóz, tylko w miniaturze, dla rodziców – oddech, który coraz rzadziej pojawia się w rodzinnej codzienności.

sylwester dla dzieci
Impreza sylwestrowa dla dzieci budzi wiele emocji, fot. AdobeStock/.shock

Co mówią liczby i reakcje w sieci? Sylwestrowe nocowanki to silny trend

Z moich obserwacji wynika, że w tym roku frekwencja na imprezach sylwestrowych dla dzieci będzie bić rekordy. Reakcje rodziców na Facebooku i Instagramie są spójne:

  • „Idealne rozwiązanie, już rezerwuję”.
  • „A weźmiecie jeszcze dwulatka?”.
  • „Nie mogę się doczekać, aż synek podrośnie”.

Takie komentarze nie pojawiałyby się, gdyby nocowanki wzbudzały niepewność. Wśród rodziców rośnie zaufanie do profesjonalnej opieki, a jednocześnie świadomość, że dzieciaki inaczej przeżywają takie wydarzenia niż dorośli. To dla nich ekscytująca przygoda, nie „zostawienie w sali zabaw”.

Co ciekawe, trend nocowanek rozlewa się już poza największe miasta. Zgłoszenia pojawiają się w małych miejscowościach, a niektóre sale zabaw prowadzą listy rezerwowe, bo chętnych jest więcej niż miejsc. To sygnał, że oferta przestała być niszowa. Stała się częścią nowoczesnego rodzicielstwa.

Choć patrzę na ten trend z perspektywy mamy, widzę w nim coś ważniejszego niż tylko nocną zabawę dzieci. Widzimy dziś rodziców, którzy nie boją się powiedzieć: „Też potrzebuję odpoczynku”. Dzieci dostają atrakcje i bezpieczną przygodę, a rodzice kilka godzin wolnego – może pierwszy raz w roku. Sylwestrowe nocowanki pokazują coś jeszcze: że dbanie o własne potrzeby nie musi stać w sprzeczności z dobrem dziecka.

Zobacz też: 10 bajek, które powinny być zakazane. „Jeśli dziecko je ogląda, szkodzisz jego rozwojowi”

Reklama
Reklama
Reklama