Reklama

W każdej szkole jest ktoś, kogo wszyscy mijają, ale mało kto zauważa. Zawsze między regałami, zawsze gotowy pomóc, choć nikt nie zapyta, jak się czuje. To nauczyciel-bibliotekarz – postać zepchnięta na margines, mimo że jego rola w wychowaniu młodych ludzi jest nie do przecenienia.

Reklama

– W mojej szkole biblioteka to już bardziej magazyn podręczników niż miejsce spotkania z książką – mówi pani Barbara z Krakowa, nauczycielka bibliotekarka z 25-letnim stażem. – Czuję się jak archiwistka w podziemiach jakiegoś muzeum, a nie jak pedagog w niezłej placówce – dodaje.

Bibliotekarze słyszą: „Nie uczysz, więc masz luz”

Zaskakująco często bibliotekarze słyszą komentarze od kolegów po fachu. Że mają lekką pracę. Że nie muszą się stresować maturami ani egzaminami. Że mają „święty spokój”. Tyle że ten spokój bywa bardziej bolesny niż jakakolwiek presja.

– W pokoju nauczycielskim czasem żartują, że mam najłatwiejszą robotę – opowiada pani Joanna z Warszawy. – Tylko nikt nie widzi, że ja codziennie staram się przemycić dzieciom trochę kultury, rozmawiam z nimi o emocjach, o wartościach. To też jest nauczanie, tylko bez podręcznika. Ale w szkole, gdzie liczy się wynik i papier, nikt tego nie docenia.

– Poza tym ja jestem polonistką, tylko że tak mi się życie potoczyło, że w tej szkole cierpimy na urodzaj polonistów. Czasem poprowadzę zastępstwo, ale to biblioteka jest moją klasą – wyjaśnia.

„Jesteśmy oddelegowani do ciszy”

– Najbardziej boli to, że nie mamy głosu – mówi pani Edyta z małej miejscowości pod Lublinem. – Dyrekcja planuje szkolne projekty, debaty, eventy, a nas nikt o nic nie pyta. Jesteśmy oddelegowani do ciszy – dosłownie i w przenośni. A przecież to my mamy kontakt z każdym uczniem, od pierwszaka po maturzystę. My widzimy, kto się wycofuje, kto się nudzi, kto zaczyna mieć problemy.

Wielu bibliotekarzy mówi wprost: ich rola została zepchnięta na margines. A przecież w czasach, gdy młodzież coraz mniej czyta, to właśnie szkolna biblioteka mogłaby być miejscem, które ratuje kontakt dzieci z literaturą.

Bibliotekarze to pełnoprawni nauczyciele, ale rzadko są tak postrzegani. „Przecież to pani z biblioteki” – słyszą. Rzadko dostają kwiaty czy upominki z okazji Dnia Nauczyciela.

Nauczyciel gorszego sortu, bo jego pracy nie widać w rankingach

Dlaczego bibliotekarz to nauczyciel gorszego sortu? Bo nie ma cyferek, którymi można się pochwalić. Nie generuje wyników w rankingach. Nie podnosi średniej szkoły. A przecież jego praca często daje efekty dopiero po latach – gdy dorosły już absolwent wspomina pierwszą książkę, którą ktoś mu podsunął z pasją.

Bibliotekarze nie protestują na ulicach, nie piszą petycji. Po prostu robią swoje. Po cichu. Wśród półek. I to właśnie dlatego są zapomniani. W epoce testów, cyferek i wyników, nauczyciel, który uczy miłości do słowa, naprawdę stał się kimś „gorszego sortu”.

bibliotekarka w szkole
Praca bibliotekarzy szkolnych jest niedoceniana. fot. AdobeStock/Med Photo Studio

Kto może zostać nauczycielem bibliotekarzem?

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji i Nauki w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli (Dz.U. 2023 poz. 1219) nauczycielem bibliotekarzem może zostać osoba, która:

  • ukończyła studia magisterskie na kierunku bibliotekoznawstwo i informacja naukowa lub pokrewnym,
  • albo ukończyła inne studia wyższe oraz studia podyplomowe w zakresie bibliotekoznawstwa,
  • oraz posiada przygotowanie pedagogiczne.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama