Reklama

Marcin, bloger i ojciec piątoklasisty, na co dzień opisuje życie poza miastem. Tym razem opublikował fragment rozmowy z synem – pozornie zwyczajną wymianę zdań, która jednak wiele mówi o szkolnej codzienności.

Reklama

„Wczoraj mój najstarszy syn mówi do mnie: Tata, zgadnij, ile osób w mojej klasie uczęszcza na zajęcia z edukacji zdrowotnej?” – cytuje. „Myślę sobie szybko – no pewnie wszyscy. Odpowiadam: no chyba wszyscy. A on na to: tylko ja” – relacjonuje w poście, który zebrał tysiące reakcji.

Edukacja zdrowotna w szkołach. Mężczyzna nie kryje emocji

Ze słów mężczyzny aż bije rozgoryczenie. „Moje dzieci dorastają pośród ludzi, dla których postęp jest jak dla polskiego chłopa z lat trzydziestych radio, którego fale zakłócają znoszenie przez kury jajek czy wzrost pszenicy” – pisze. Dodaje też, że syn był namawiany, by nie uczestniczył w zajęciach, ale „to jego krew – lubi postęp”.

I dalej nie szczędzi ostrych słów: „Pamiętajcie, że jak pozwolicie uczestniczyć swojemu dziecku w tych zajęciach, to na bank zostanie lewackim zboczeńcem i nie będzie chodzić do kościoła!”. Na dowód załączył listę tematów, które dzieci – a teraz tylko jego syn – miały omawiać z nauczycielem. A na niej znajdziemy:

  • Jak chronić swoje zdrowie psychiczne?
  • Jak odróżnić emocje moje i innych?
  • Jak radzić sobie ze stresem?
  • Czym jest samoocena?
  • Czy potrafię być asertywny/a?
  • Czym jest przemoc?
  • Skąd bierze się autoagresja i jak sobie z nią radzić?

Jak komentujący oceniają treść zajęć? „Te tematy są zbyt ogólne. Bardzo wiele można pod tym płaszczykiem przemycić ideologii” – komentuje jedna z internautek.

Rozmowa ojca z synem poruszyła tysiące osób

Pod postem jedni gratulują dziecku odwagi, inni zwracają uwagę na niską frekwencję. A przecież przedmiot ma uczyć podstaw zdrowia, higieny i dbania o siebie. Ale jak mówią rodzice, nie zawsze mogą zapisać dziecko.

„No niestety ciemnota nagadała wszystkim w koło i moja córka nie będzie uczęszczać, ponieważ nikt inny z klasy się nie zapisał. Dlaczego ten przedmiot nie jest obowiązkowy? Szkoda, wielka szkoda, że tak ten przedmiot został przez dorosłych zhejtowany” – pisze Anna

„Niestety, u mnie to samo – syn poprosił, żebym go wypisała, bo na 32 osoby tylko on i jego kolega. Żal patrzeć, nie rozumiem rodziców wypisujących dzieci z EZ” – skarży się Małgorzata.

Ta wymiana zdań pokazuje, że tematy związane z edukacją zdrowotną w szkołach prawie zawsze kończą się wzajemnym „linczowaniem” w komentarzach. Resztę przeczytajcie sami i napiszcie, co o tym myślicie na: maria.kaczynska-zandarowska@burdamediapl.

Źródło: Facebook

Reklama

Zobacz też: Nauczycielka: bezczelna wiadomość od matki 5-latka. Nazwała inne dzieci słowem na „d”

Reklama
Reklama
Reklama