Reklama

Jesień w Pepco na wyciągnięcie ręki

Kiedy weszłam do sklepu, pierwszą reakcją było zdziwienie. Sierpień, gorąco, a tu nagle całe alejki pełne dyni, lampek i sztucznych roślin w jesiennych barwach. Zastanawiałam się, czy to nie za wcześnie.

Reklama

Jednak wystarczyło rozejrzeć się chwilę, by zobaczyć, że rodzice nie mają żadnych oporów – ich wózki były już wypchane maskami na Halloween, kolorowymi girlandami i przebierankami dla dzieci. Widać, że Pepco trafiło w potrzeby – skoro produkty pojawiły się szybciej niż zwykle, to właśnie dlatego, że cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

Promocje robią swoje. Ceramiczne dynie w kilku kształtach i kolorach za 6 zł to prawdziwy hit dekoracyjny – sprawdzają się na parapecie, komodzie czy w dziecięcym pokoju. Do tego sztuczne rośliny w doniczkach po 20 zł wyglądają na tyle naturalnie, że bez problemu wpisują się w klimat mieszkania, a przy tym nie trzeba ich podlewać. Nic dziwnego, że znikały w tempie ekspresowym.

Hity dla dzieci: Halloween zaczyna się teraz

Największy ruch był jednak przy półkach z dziecięcymi gadżetami. Maski, przebrania, opaski z dyniami i nietoperzami – a wszystko to w rewelacyjnych cenach. Halloween w Polsce z roku na rok rośnie w siłę, a Pepco doskonale to wykorzystuje. Widziałam mamy, które od razu kompletowały całe stroje dla swoich pociech, nie czekając na październik.

Dziecięce lampki w kształcie dyni, łańcuchy LED (3,15 m za 25 zł) czy świecące grzybki LED za 20 zł to dodatki, które nie tylko sprawią frajdę najmłodszym, ale też zmieniają wieczorną atmosferę w domu. Sama złapałam się na tym, że zaczęłam planować, jak udekoruję mieszkanie – i to mimo że jeszcze chwilę temu uważałam to za przesadę.

Rodzice doskonale wiedzą, że jeśli nie kupią tych rzeczy teraz, w sezonie mogą już nie trafić na promocję ani na pełny wybór.

Dlaczego Pepco znów wygrało?

Pepco dawno przyzwyczaiło nas do tego, że potrafi przewidzieć potrzeby rodzin. Niskie ceny, szeroki wybór i szybkie reagowanie na sezonowe trendy – to mieszanka, która działa. Tym razem zrobili coś jeszcze: dali klientom możliwość poczucia jesieni, zanim ta na dobre nadejdzie. I jak widać po pełnych wózkach, klienci wcale się nie bronią przed taką ofertą.

Kiedy opuszczałam sklep, miałam wrażenie, że właśnie zaczęłam początek nowego sezonu zakupowego. Rodzice pakowali dynie, lampki i przebrania, jakby Halloween miało odbyć się za tydzień. Sama też nie wyszłam z pustymi rękami – mała dynia ceramiczna za 6 zł trafiła do mojego koszyka. Bo kto powiedział, że na jesień trzeba czekać do września?

Reklama

Zobacz też: Za 300 plus kupiłam dwie wyprawki i jeszcze mi zostało. Nauczcie się oszczędzać, zamiast narzekać

Reklama
Reklama
Reklama