Ujawniono wstrząsające kwoty: tyle rodzice wydają na edukację dzieci. To wydatki miesięczne
Kiedy zobaczyłam te liczby, przez chwilę nie mogłam w nie uwierzyć. Dopiero po chwili zrozumiałam, że ta codzienność dotyczy większości z nas − rodziców, którzy chcą dla swoich dzieci jak najlepiej.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz rozmowa wśród rodziców nie zeszła na temat zajęć dodatkowych. W szkole, na boisku, podczas zebrań − wszyscy o tym mówią. I nic dziwnego. Z raportu CBOS wynika, że aż 80 procent rodziców posyła swoje dzieci na płatne zajęcia edukacyjne lub ogólnorozwojowe. To najwyższy wynik od ponad dwóch dekad. W praktyce oznacza to, że niemal każde dziecko po lekcjach ma coś „ekstra” − angielski, piłkę, plastykę, robotykę, pianino… lista nie ma końca.
Coraz droższe dzieciństwo − edukacja kosztuje więcej niż kiedykolwiek
Z jednej strony cieszy, że dzieci mają tak wiele możliwości. Z drugiej − trudno nie zauważyć, że ta pogoń za rozwojem ma swoją cenę. I to dosłownie. Średni miesięczny koszt zajęć dodatkowych to 944 zł, a najczęściej deklarowana kwota to około 500 zł. Gdy w domu jest więcej niż jedno dziecko, robi się z tego naprawdę poważna suma. CBOS podaje, że w przeliczeniu na jedno dziecko to 675 zł miesięcznie, czyli o 72 zł więcej niż rok temu.
Kiedyś zajęcia dodatkowe były luksusem, dziś są czymś w rodzaju konieczności. Nikt nie chce, by jego dziecko zostało w tyle.
Wykształcenie rodziców ma znaczenie − ale nie tylko ono
Autorzy raportu CBOS zwracają uwagę na ciekawą zależność: im wyższe wykształcenie rodziców, tym częściej inwestują oni w rozwój dzieci. Ale równie ważne jest to, że rodzice z wykształceniem zawodowym lub podstawowym nie zostają w tyle. Wielu z nich ogranicza inne wydatki, żeby zapewnić dzieciom możliwość nauki języków, sportu czy korepetycji.
Najczęściej wybierane są zajęcia sportowe (57 proc. rodziców). To wzrost aż o 7 punktów procentowych w porównaniu z rokiem poprzednim. Nic dziwnego − dzieci potrzebują ruchu, a my, dorośli, chcemy, żeby zamiast telefonu wybrały piłkę, taniec czy basen. Na drugim miejscu znalazły się zajęcia językowe (48 proc.), choć tu widać lekki spadek zainteresowania. Z kolei coraz więcej rodziców decyduje się na korepetycje i kursy przygotowawcze (34 proc.) oraz zajęcia artystyczne (30 proc.).
Patrząc na te dane, mam wrażenie, że wszyscy staramy się robić to samo: dać dzieciom jak najwięcej szans, nawet jeśli oznacza to zaciskanie pasa.

Ile to wszystko kosztuje i czy naprawdę się opłaca?
Kiedy podliczyłam wydatki w swoim domu, wyszło mi, że co miesiąc na edukację dzieci wydaję niemal tyle, ile wynosi rachunek za czynsz i wyżywienie razem wzięte. Kurs językowy, siatkówka, taniec, programowanie − wszystko sumuje się błyskawicznie. A przecież to nie koniec: do tego dochodzą szkolne składki, wyjścia do kina, projektowe materiały czy wycieczki.
Wielu rodziców przyznaje, że mimo rosnących cen nie zamierza rezygnować z zajęć dodatkowych. To inwestycja w przyszłość dziecka, nawet jeśli obciąża domowy budżet. W rozmowach, które prowadzę z innymi mamami, słyszę często: „trudno, nie kupię sobie nowego płaszcza, ale syn pójdzie na angielski” albo „odpuszczę weekendowy wyjazd, byle córka mogła grać na pianinie”.
Czy to się opłaca? Pewnie nie da się tego policzyć w złotówkach. Ale kiedy patrzę na dziecko, które z pasją wraca z treningu albo z dumą opowiada o nowym słówku po angielsku, wiem, że to nie są stracone pieniądze.
Raport, który otwiera oczy
Badanie CBOS przeprowadzono w dniach 2–13 października 2025 roku na grupie 901 dorosłych Polaków, w tym 178 rodziców dzieci w wieku szkolnym. Wyniki jasno pokazują, jak zmieniło się podejście do edukacji. Dziś rozwój dziecka to nie tylko szkoła, ale cały system dodatkowych aktywności, który coraz częściej przypomina drugą zmianę.
Nie ukrywam − kiedy czytam te dane, mam wrażenie, że żyjemy w świecie, w którym dzieci uczą się więcej niż my kiedyś, ale też szybciej się męczą. Może czasem wystarczyłoby mniej zajęć, a więcej wspólnego czasu? Tego raport już nie mierzy, ale może właśnie o tym powinniśmy porozmawiać następnym razem.
Źródło: CBOS, Business Insider
Zobacz też: Rodzice boją się zabierać dzieci do parków trampolin. „Widziałam gorsze rzeczy niż nienadmuchana poduszka”