Reklama

A rodzice? Boją się, szukają w Google: czy Labubu jest bezpieczne, czy Labubu to zło, czy Labubu to demon.

Reklama

A ja ci mówię: wyluzuj. Kup dziecku Labubu. Bo to nie tylko chwilowy trend. To też szansa na rozmowy, bliskość i wartości, które naprawdę się liczą – nawet jeśli przychodzą w potarganym futerku i z zębami w uśmiechu jak z horroru.

1. Uczy, że nie wszystko musi być „ładne i miłe”

Labubu to protest przeciwko idealnemu światu dzieciństwa, który my – dorośli – chcemy na siłę podtrzymać. Pluszaki mają być słodkie, dziewczynki mają być grzeczne, chłopcy mają być „normalni”. Ale tweensy (dzieci w wieku 8-12 lat) żyją już w świecie, w którym nie wszystko jest różowe i puszyste. One same nie czują się słodkie. Są pełne emocji, czasem mroczne, czasem wycofane. I właśnie dlatego kochają Labubu.

– Córka powiedziała mi, że Labubu nie udaje, że wszystko jest okej, że on wygląda tak, jak ona czasem się czuje... To było mocne – opowiada Ewa, mama 10-letniej Basi.

Dziecko, które widzi, że coś może być inne, nieidealne i nadal akceptowane – uczy się akceptować również siebie. I to jest lekcja na całe życie.

2. Daje przestrzeń do bycia sobą – nawet jeśli to „dziwne”

Labubu nie jest z sieciówki, nie jest promowany przez „ładne” reklamy w telewizji. Jest dziwny. I to dziecięce „dziwne” jest w nim właśnie najpiękniejsze.

– Moja córka ma Labubu przy plecaku. Nie dlatego, że inne dzieci mają. Wręcz przeciwnie – większość uważa, że to jednak trochę cringe. Ale ona mówi: ‘To moja decyzja, nie ich’. I ja się cieszę, że ma odwagę być inna – mówi Beata, mama 11-letniej Kai.

W świecie, w którym każdy nastolatek ma wyglądać tak samo jak z Pinteresta, każda rzecz, która wzmacnia indywidualność, jest na wagę złota. Labubu to właśnie to – symbol osobistego wyboru.

3. Pozwala rozmawiać o emocjach – bez moralizowania

Zabawka nie musi być edukacyjna, żeby czegoś uczyła. Labubu nie ma aplikacji, nie mówi po angielsku, nie gra melodyjek. Ale może być najlepszym narzędziem do rozmowy o tym, że nie zawsze jest fajnie. Że każdy ma prawo być czasem smutny, zły, wycofany. Że nie trzeba się wiecznie uśmiechać.

– Syn miał trudny dzień. Położył się z Labubu i powiedział: „On też nie lubi, jak wszyscy czegoś chcą”. I tak zaczęliśmy rozmowę, której pewnie by nie było, gdybym spytała: „Co się stało?” – mówi Maciek, tata 9-letniego Olka.

Labubu to nie demon. To metafora. I dzieci to czują.

Nie chcesz kupować? Okej. Ale nie oceniaj

Nie musisz kupować dziecku Labubu. Nie każdemu się spodoba, nie każde dziecko go pokocha. Ale nie odrzucaj tej potrzeby z miejsca. Nie mów: „to straszne”, „to dziwne”, „to chore”. Bo może zamiast zabawki odrzucasz to, co dziecko próbuje ci pokazać o sobie.

Dla dzieci Labubu to nie maskotka. To symbol. Przeciwko słodkiemu światu, który ich nie rozumie. Przeciwko presji, że trzeba być grzecznym, ładnym, przewidywalnym. Dziś to tylko zabawka. Jutro może to być ich styl, tożsamość, poglądy. Warto już teraz nauczyć się nie oceniać, tylko słuchać.

Reklama

Czytaj także: Czy Kościół zakaże Labubu? „To nie jest niewinna zabawka”

Reklama
Reklama
Reklama