Reklama

Jeśli lekcja edukacji zdrowotnej wypadnie w środku dnia, niektóre dzieci będą miały tak zwane „okienka”. I to już od września.

Reklama

Nieobowiązkowa lekcja, obowiązkowy problem

Od nowego roku szkolnego edukacja zdrowotna wchodzi do szkół jako przedmiot nieobowiązkowy. Rodzice mogą więc zdecydować, czy ich dzieci będą uczestniczyć w zajęciach, czy nie. Na pierwszy rzut oka brzmi to jak większa wolność wyboru. Tyle że szybko pojawił się praktyczny problem – kiedy wcisnąć ten przedmiot w plan lekcji?

Dyrektorzy szkół biją na alarm. W listach i rozmowach z mediami zwracają uwagę, że jeśli edukacja zdrowotna znajdzie się w środku dnia, dzieci, które nie chodzą na te lekcje, zostaną z niczym. Godzinę trzeba będzie przeczekać w świetlicy albo krążyć po szkole. I tak oto w teorii dobrowolny przedmiot staje się dla wielu rodzin kłopotliwy.

Sama pamiętam, jak to wyglądało przy religii. Jeśli szczęśliwie lekcja była ustawiona na pierwszą godzinę, ci, którzy nie chodzili, mogli po prostu przyjść później. Jeśli na ostatnią – wychodzili wcześniej. Teraz jednak wiele szkół nie ma jeszcze wytycznych, jak rozwiązać ten bałagan.

Dyrektorzy apelują, rodzice są zdezorientowani

Niektórzy dyrektorzy już zapowiadają, że zrobią wszystko, by edukacja zdrowotna znalazła się albo na początku, albo na końcu dnia. To najprostsze rozwiązanie. Ale jak przyznają, nie zawsze będzie to możliwe. W wielu szkołach liczba klas i nauczycieli jest tak duża, że układanie planu przypomina układanie skomplikowanych puzzli.

Rodzice natomiast zaczynają się zastanawiać, czy decyzja o rezygnacji z lekcji nie odbije się na dzieciach w inny sposób. Bo nawet jeśli dzieciaki przeżyją „okienko” raz w tygodniu, to starsi uczniowie często wykorzystują ten czas nie na odpoczynek, lecz na bezsensowne siedzenie z telefonem.

Znam mamy, które już teraz mówią, że jeśli lekcja wypadnie w środku dnia, wolą zapisać dzieci na edukację zdrowotną, nawet jeśli uważają, że w domu i tak rozmawiają o zdrowiu, emocjach czy relacjach. „Nie chcę, żeby córka miała godzinę przerwy i wracała do domu po 16” – usłyszałam niedawno od znajomej. I trudno się z nią nie zgodzić.

Od września będzie gorąco

Nieobowiązkowy przedmiot wcale nie musi oznaczać większej swobody. Może być wręcz odwrotnie – rodziny, które nie zapiszą dzieci na zajęcia, zmierzą się z niewygodnym planem dnia. Dyrektorzy ostrzegają przed chaosem, nauczyciele proszą o jasne wytyczne, a rodzice zastanawiają się, co wybrać, żeby nie komplikować życia dzieciom.

Patrząc na to z boku, trudno nie odnieść wrażenia, że zamiast prostego rozwiązania dostaliśmy kolejny biurokratyczny kłopot. Jeszcze kilka tygodni i przekonamy się, jak naprawdę będzie wyglądała edukacja zdrowotna w praktyce. Na razie pewne jest jedno – wrzesień zapowiada się wyjątkowo gorąco nie tylko ze względu na pogodę, ale i na szkolne plany lekcji.

Reklama

Zobacz też: Nauczycielka: „Dają bransoletkę z Grecji i myślą, że mają mnie z głowy. Piekło zaczyna się tydzień później”

Reklama
Reklama
Reklama