Z all inclusive w Turcji wróciłam zawstydzona. Moja rodzina stała się pośmiewiskiem
„Wyluzuj, jesteśmy na wakacjach” – powtarzał mój mąż, kiedy zwracałam mu uwagę. Wróciliśmy z Turcji i wciąż jest mi wstyd. Za niego i… za nas wszystkich. Przykre, że te wszystkie historie o Polakach to prawda.

Marzyłam o tych wakacjach od miesięcy. Zbieraliśmy pieniądze, wybieraliśmy hotel, patrzyłam na zdjęcia basenów i aquaparków, myśląc tylko o tym, by odpocząć. Wybraliśmy piękny resort w Turcji z opcją all inclusive. Miał być luksus, relaks i radość dla dzieci. I w sumie był – przynajmniej dla nich.
Już pierwszego dnia poczułam ukłucie wstydu. Poszliśmy na kolację. Ludzie ubrani w letnie sukienki, panowie w koszulach lub chociaż porządnych koszulkach. A mój mąż? Wszedł w samych kąpielówkach, bo prosto z basenu. Zwróciłam mu uwagę, że wypadałoby chociaż założyć koszulkę. Machnął ręką:
– Wyluzuj, jesteśmy na wakacjach. Tu nikogo to nie obchodzi.
Kopy jedzenia i zimne frytki
Potem było już tylko gorzej. Przy szwedzkim stole nakładał na talerz tyle jedzenia, że aż było mi wstyd. Kurczaki, frytki, kebab, ryż, warzywa, owoce, ciasto, wszystko naraz. Nie jadł nawet połowy, a reszta lądowała w koszu. Kiedy zwróciłam mu uwagę, że marnuje jedzenie, odpowiedział:
– Przecież zapłaciłem, to mogę brać, ile chcę.
Do baru po napoje nie chodził sam. Wołał dzieci:
– Idź po piwo dla taty i sok dla siebie.
Syn miał 10 lat, córka 8. Biegali w tę i z powrotem, a ja siedziałam i czułam się coraz mniejsza. Czułam, że ludzie patrzą. Że komentują. Że jesteśmy dokładnie tym stereotypem Polaków na all inclusive, których potem obsmarowuje się w internecie i w reportażach.
Płacę, więc wymagam
Próbowałam z nim rozmawiać. Powiedziałam, że mnie to krępuje, że czuję się zawstydzona i nieswojo, kiedy zachowuje się w ten sposób. Pokazałam mu, jak zachowują się inni. Jak odkładają talerze po posiłku, jak ubierają się do kolacji, jak spokojnie czekają na swoją kolej. Ale on tylko parsknął śmiechem:
– Ty się martwisz, co ludzie powiedzą. Wyluzuj. To wakacje. Masz odpoczywać.
Tylko że ja nie odpoczywałam. Cały czas miałam poczucie, że inni na nas patrzą. Że jesteśmy pośmiewiskiem. Że zachowujemy się jak „ci Polacy”, o których potem opowiadają rezydentki w samolotach powrotnych.
Następnym razem na wakacje pojadę sama
Przestałam zwracać mu uwagę. Dzieci widziały, co się dzieje, ale były zachwycone, że mogą biegać do baru po napoje i lody. Tylko ja czułam wstyd. Wiedziałam, że w domu będę musiała im wytłumaczyć, że to, co robił tata, wcale nie było normalne ani w porządku.
Wróciliśmy już do Polski, ale wciąż mam w głowie obraz mojego męża stojącego przy szwedzkim stole, z talerzem pełnym frytek i kotletów, w samych kąpielówkach, wołającego dzieci, żeby przyniosły mu piwo. Wtedy zrozumiałam, że może i byliśmy na wakacjach, ale dla mnie te wakacje były po prostu wstydem.
Zobacz także: