Reklama

Wystarczyło jedno zdjęcie, żeby na portalu X znów rozlało się szambo. Na drzwiach hotelu widnieje kolorowa naklejka z flagą, psem i dzieckiem. A to ma być prosta informacja, że obiekt zaprasza osoby LGBT+ oraz gości podróżujących z psami. Uwagę zwraca jednak przekreślony symbol dziecka.

Reklama

Fotografię opublikował na platformie X Jakub Wiech, redaktor naczelny portalu Energetyka24. Zdjęcie błyskawicznie obiegło sieć – zebrało niemal 2 tysiące komentarzy, a dyskusja podzieliła internautów na dwa zwaśnione obozy. „Ja rozumiem, nawet te argumenty typu: »jak się nie podoba, to załóż własny hotel«, ale nie podoba mi się normalizowanie podejścia, że dzieci to problem” – napisał Wiech.

Dzieci kontra „psieci” na wakacjach

Choć tzw. hotele adults only (czyli tylko dla dorosłych) funkcjonują na świecie od lat i cieszą się popularnością, w Polsce temat nadal budzi silne emocje. Przeciwnicy takiego podejścia zarzucają właścicielom obiektów, że odmawiają dzieciom człowieczeństwa. „Wstrętne. Dzieci to kto? Nie ludzie?” – grzmiał jeden z komentujących. Inni zwracają uwagę, że dzieci bywają uciążliwe, ale rzadko bywają złośliwe – w przeciwieństwie do dorosłych.

„Na wakacjach nad morzem częściej widuję chamskich dorosłych niż źle zachowujące się dzieci” – pisała jedna z internautek.

Zdjęcie opublikowane przez Jakuba Wiecha robi już furorę na prawicowych fanpage’ach. Wpis na stronie „Patryk Jaki obroni Polskę w Brukseli” to tylko jeden z wielu, które pojawiły się w sieci.

„Jego hotel, jego zasady”. Polacy o hotelach tylko dla dorosłych

Po drugiej stronie barykady stoją osoby broniące decyzji hotelu. „Jestem mamą 3 dzieci, nastolatków. I bardzo mi się podoba ten pomysł. Nie znoszę przybywać w towarzystwie wrzeszczących, niewychowanych dzieci. Są hotele z ofertą typową dla rodzin, niech będą też takie” – stwierdza jedna z internautek.

„Mamy demokrację, jak właściciel nie chce dzieci, to znaczy, że nie chce. Jego hotel, jego zasady. Czego nie rozumiesz? Hotel jest prywatny, hotele dla dorosłych to norma na zachodzie” – dodaje kolejna osoba.

Wielu z nich podkreślało, że nie chodzi o zakaz wobec rodzin z dziećmi, lecz o stworzenie alternatywnej oferty – np. dla singli, par, osób pracujących zdalnie i szukających spokoju.

To nie dzieci w hotelach są problemem

W całej tej dyskusji najbardziej wybrzmiewa pytanie: dlaczego dzieci coraz częściej postrzegane są jako problem? I dlaczego łatwiej zaakceptować obecność psów niż najmłodszych? Może problem nie leży w samych dzieciach, ale w dorosłych – tych, którzy je wychowują.

Gdy czytam kolejne komentarze, widzę, że problemem jest brak wyczucia, krzyki w restauracjach oraz ignorowanie zasad współżycia społecznego. Dzieci zachowują się jak dzieci, to dorośli powinni dbać o to, aby nauczyły się, jak zachowywać się w miejscach publicznych. Nikt nie nauczy się tego sam.

Polacy nie chcą już dzieci tak jak kiedyś

Pod powierzchnią tego konfliktu kryje się jeszcze jedno zjawisko: przebodźcowanie. Coraz więcej osób nie ma dzieci i nie planuje ich mieć. Dla nich przestrzenie wolne od dzieci nie są przejawem wrogości, lecz formą wytchnienia.

Z kolei dla rodzin to często czytelny komunikat: jesteście niemile widziani – nie jako jednostki, ale jako grupa. Ale przecież inne miejsca czekają na nich z otwartymi ramionami. Jako rodzice chętniej zrobimy zakupy w dyskoncie niż w sklepie monopolowym – bo takie są nasze potrzeby.

Problemem nie jest sama naklejka, lecz reakcja ludzi na nią. To właśnie niektóre komentarze pokazują, że Polacy nienawidzą – albo przynajmniej nie lubią – dzieci. Turystyka, jak każda branża, się różnicuje. Powstają oferty zarówno dla rodzin z dziećmi, jak i dla dorosłych bez potomstwa czy właścicieli psów. To, że komuś przeszkadzają „bombelki”, nie oznacza od razu nienawiści do dzieci.

Jednak gdy psy stają się bardziej pożądane niż najmłodsi, warto się zatrzymać i zastanowić: co to mówi o nas samych?


Jeśli ten temat też podnosi wam ciśnienie, napiszcie do nas na redakcja@mamotoja.pl. Czekamy na Wasze opinie.

Reklama

Zobacz też: Siedem dni, czterdzieści awantur i pięć ataków histerii. To były wakacje życia

Reklama
Reklama
Reklama