Reklama

Odwoziłam moją bratanicę na kolonie. Miałam dosłownie chwilę – żeby ją przytulić, rzucić ostatnie „baw się dobrze” i sprawdzić, czy kanapka z Nutellą na pewno trafiła do plecaka. Potem machnęłam jej na pożegnanie i zrobiłam krok w tył. Ale to, co działo się na parkingu, przeszło moje wyobrażenia.

Reklama

Pożegnanie z dziećmi zamieniło się w kabaret

Patrzyłam i naprawdę nie wierzyłam, co się tam wyprawia. Autokar już czekał, dzieci zaczynały wsiadać, a na placu trwały rodzinne sesje zdjęciowe. Mamy ustawiające dzieci w odpowiednim świetle, ojcowie poprawiający grzywki. A wszystko przez to, że dzieci jechały na obóz pierwszy raz.

Jedna dziewczynka jęknęła: „Mamo, serio? Przecież wszyscy patrzą”. Obok blondynka wciskała córce do plecaka trzecią paczkę chrupek i dodatkowy polar. Dziewczynka miała łzy w oczach – nie ze wzruszenia, tylko z nerwów.

– Nie mogę z tobą jechać? – zapytała kolejna mama półgłosem, robiąc dramatyczną minę.
– Mamo, błagam, idź już – rzucił chłopak i dosłownie uciekł do autokaru.

Dzieci chcą wyjechać. Rodzice nie potrafią odpuścić

To nie było wzruszające. To było duszące. Dzieci – gotowe, ubrane, z opaskami na rękach, jedne podekscytowane, inne lekko spięte – i dorośli, którzy nie potrafili odpuścić. Którzy swoim lękiem studzili cały ich zapał.

Nie chodzi o to, żeby nie okazywać emocji. Ale granica między „będzie mi ciebie brakowało”, „co my bez ciebie zrobimy” a pożegnaniem z troską jest cienka. I niektórzy zdecydowanie ją przekroczyli. Bo niewinne teksty rzucane od niechcenia obciążają dzieci lękiem przed nieznanym i poczuciem winy, że rodzice zostają, a one jadą.

„Dzięki, że nie zrobiłaś wstydu”

Bratanica wsiadła spokojnie, pomachała mi z okna. Jeszcze przed odjazdem wysłała mi wiadomość na WhatsAppie:
„Dzięki, że nie robiłaś wstydu. Serio”. I chyba to najlepiej podsumowuje ten poranek.

Bo dzieci potrzebują wsparcia. Ale też przestrzeni. Zwłaszcza w takich chwilach – kiedy robią coś po raz pierwszy bez nas. Czasem największym dowodem miłości jest to, że się wycofamy. Że pozwolimy im pójść własną drogą. Nawet jeśli to tylko droga do autokaru.

Zanim więc następnym razem powiesz: „Jeszcze tylko ostatni przytulas”, zastanów się, dla kogo to naprawdę robisz – dla dziecka, czy bardziej dla siebie?

Reklama

Zobacz też: W te wakacje zabrałam córkom 80% zabawek. Nie zdawałam sobie sprawy, co z tego wyniknie

Reklama
Reklama
Reklama